Rekabi, która podczas mistrzostw Azji we wspinaczce sportowej w Korei Południowej wystartowała bez hidżabu, przez moment była uznawana za zaginioną. Media pisały, że została aresztowana i przewieziona do Iranu, gdzie miała trafić do więzienia. Elnaza Rekabi wróciła do Iranu Potem w mediach społecznościowych pojawiło się jej oświadczenie, w którym można było przeczytać, że hidżab spadł jej z głowy przez przypadek i nie planowała wywoływać takiego zamieszania. Przekazała też, że wraca do domu wraz z całą ekipą zgodnie z planem. Czytaj także: Iranka ukarana przez brak hidżabu? Jednak część obserwatorów uważała, że oświadczenie wygląda jakby było pisane pod przymusem. Zresztą w przeszłości zdarzało się już, że Iran wywierał presję na sportsmenkach, by wydały podobne oświadczenia, dlatego część z nich postanowiła już nie wracać. Elnaza Rekabi wróciła jednak do kraju, gdzie na lotnisku witały ją tłumy. Na nagraniach, udostępnionych w mediach społecznościowych, faktycznie widzimy mnóstw osób czekających na przylot Rekabi, którą witano okrzykami "Bohaterka". Cały czas jednak nie jest znana jej przyszłość. Masowe protesty kobiet w Iranie Od rewolucji islamskiej w 1979 roku hidżab dla kobiet w Iranie jest obowiązkowym nakryciem głowy. Reprezentantki tego kraju startujące za granicą również muszą nosić hidżab. Fakt, że Rekabi wystartowała bez niego, może mieć związek z masowymi protestami kobiet w Iranie, które rozpoczęły się po śmierci Mahsy Amini, która zmarła po przewiezieniu na komisariat przez policję ds. moralności. Zatrzymano ją za nieprawdiłowo założony hidżab. Protesty trwają od połowy września i przynoszą niestety śmiertelne żniwo. Pojawiają się informacje o śmierci nawet kilkuset osób. Masowe zrzucanie hidżabów przez kobiety spotkało się z bardzo ostrą reakcję władz. Jak przekonują eksperci, hidżab był tylko pretekstem, bo Irańczycy mają już dość życia pod rządami Rady Strażników i ajatollaha Alego Chameneiego. Do tego doszedł kryzys ekonomiczny, z którym od dawna boryka się ten obłożony sankcjami kraj. Te protesty są największe od fali demonstracji z 2009 roku.