Z uwagi na niebywałą wydolność Katiuszczewa nazywana była "Żelazną Damą". Ultramaraton na ojczystej ziemi okazał się jednak dla niej ostatnim startem w życiu. Miała zaledwie 33 lata. Zawodniczka zaginęła niecałe 10 kilometrów przed metą. Kiedy zorientowano się, że nie ma jej na trasie, natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Oprócz organizatorów wzięli w nich udział również wolontariusze. Akcję, która prowadzona byłą również w nocy, pilotowała lokalna policja. Początkowo podejrzewano, że kobieta została porwana. Udało się ją znaleźć dopiero po ośmiu godzinach. Była już w bardzo ciężkim stanie.