O swojej decyzji Majewski poinformował szkoleniowca "Biało-czerwonych" w lipcu od razu po mistrzostwach świata w Kazaniu, w których uplasował się w turnieju indywidualnym na 24. miejscu. Z kolei drużyna zajęła 10. pozycję. - Wtedy myślałem, że Michał rozgoryczony jest słabszym występem, a zwłaszcza faktem, że ewidentnie skrzywdzili go sędziowie. To nie był jednak powód, dlaczego od razu po mistrzostwach w Rosji zawiesił treningi. Niedawno urodziło mu się drugie dziecko i zawodnik postanowił poświęcić się rodzinie i wychowaniu swoich pociech - wyjaśnił trener. Brązowy medalista mistrzostw świata i mistrz Europy w drużynie zamienił floret na branżę deweloperską. - Michał prowadzi działalność gospodarczą i dobrze sobie w niej radzi. Jako trener reprezentacji bardzo żałuję, że zdecydował się na tak radykalny krok, ale z drugiej strony rozumiem go, bo w szermierce, która jest niezwykle trudnym sportem, nie ma kokosów. Brakuje sponsorów i nie możemy liczyć na większe wsparcie ze strony ministerstwa. Trenując floret trudno zapewnić większej rodzinie godziwą egzystencję - zauważył szkoleniowiec, który prywatnie jest wujkiem i ojcem chrzestnym zawodnika. Działacze oraz sztab szkoleniowy mieli jeszcze nadzieję, że lidera polskiej drużyny uda się skłonić do powrotu na planszę. Tych mediacji podjął się osobiście prezes Polskiego Związku Szermierczego Adam Konopka. - Wierzyliśmy, że po urodzeniu dziecka sytuacja w jego rodzinie unormuje się i Michał zatęskni za sportową rywalizacją. Liczyliśmy, że pojawi się w niedzielę na turnieju o Buzdygan Rektora AWFiS, ale ostatecznie do Gdańska nie przyjechał, o to oznacza, że nie zamierza wznawiać sportowej kariery. Klamka zapadła - podkreślił Piotr Majewski. Trener chciał pójść zawodnikowi na rękę. Szkoleniowiec kadry zaproponował mu, aby odpuścił szkolenie centralne i indywidualne starty w Pucharze Świata. Florecista miał natomiast jeździć tylko na zawody drużynowe. - Nieprzygotowany klasowy zawodnik jest często lepszy od przeciętnego zawodnika, który znajduje się w treningowym reżimie i przeszedł cały cykl szkoleniowy. Ze swoją fantazją, umiejętnościami, mocną psychiką i odwagą Michał nadal mógł być bardzo silnym punktem naszego zespołu. Majewski powiedział mi jednak, że tak nie da się funkcjonować, bo nie chce rozmieniać się na drobne - dodał. Rezygnacja reprezentanta AZS AWF Warszawa znacznie skomplikowała sytuację "Biało-czerwonych" w eliminacjach do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. 28-letni zawodnik był bowiem liderem zespołu i zawsze kończył drużynową rywalizację. - Jego atutem jest niezwykle mocna psychika, a to wiązało się z tym, że nie czuł respektu przed żadnym rywalem. Z Michałem nasze szanse na zakwalifikowanie się na igrzyska były spore, ale bez niego bardzo ciężko będzie wywalczyć ten awans. W reprezentacji nie mamy bowiem zawodnika o podobnych predyspozycjach jak on. Po jego rezygnacji nasza drużyna straciła 50 procent wartości - skomentował. Majewski miał już za sobą dłuższą, ale nie dobrowolną, tylko wymuszoną przerwę w startach. W 2009 roku stołeczny florecista został zdyskwalifikowany na dwa lata za doping (w jego organizmie wykryto kokainę), ale bardzo szybko wrócił do wysokiej formy. W 2012 roku zdobył we włoskiej miejscowości Legnano brązowy medal mistrzostw Europy w turnieju indywidualnym. Trener kadry nie wierzy jednak w jego kolejną reaktywację. - Niewykluczone, że Michał, dotknięty nostalgią, stanie kiedyś do rywalizacji w krajowych zawodach, ale jego kariera reprezentacyjna jest już zamknięta - podsumował Piotr Majewski.