Ten rok jest dość ubogi dla polskich hokeistów, bowiem nie zakwalifikowali się na mistrzostwa świata, które rozegrane zostaną w Holandii. W tej sytuacji turniej Champions Challenge, który jest zapleczem dla bardzo prestiżowego Champions Trophy, będzie najważniejszym tegorocznym sprawdzianem dla "Biało-czerwonych". "Wynik w tym turnieju jest ważny, bowiem uczestnicy otrzymują punkty do światowego rankingu. Ale ten turniej ma także inny wymiar, to jest okazja dla naszej reprezentacji zagrać z bardzo silnymi zespołami i co istotne, spoza Europy. A takich kontaktów nam brakuje" - powiedział na konferencji prasowej prezes Polskiego Związku Hokeja na Trawie Andrzej Grzelak. Zawody odbędą się w malezyjskim Kuantan, a w daleką podróż zespół uda się już w drugi dzień Świąt Wielkanocnych. W składzie zabraknie jednego z najbardziej doświadczonych zawodników - Dariusza Rachwalskiego, który jest kontuzjowany. Turniej rozgrywany jest w dość nietypowej formule. Uczestnicy rywalizują najpierw w dwóch grupach systemem "każdy z każdym", a następnie odbywają się ćwierćfinały (zwycięzca jednej grupy gra z czwartym zespołem z drugiej itd.). Dlatego można zanotować trzy porażki w grupie, by później wygrać całą imprezę. "Najważniejszy tak naprawdę jest czwarty mecz, który decyduje o tym, czy trafia się do półfinałów, czy gra się o miejsca 5-8. Dlatego dla nas te pierwsze trzy pojedynki grupowe, to swego rodzaju forma przygotowań do tego najważniejszego. Dla drużyn, które przyjeżdżają z innych kontynentów, taki system jest dobry, bowiem pozwala na lepszą aklimatyzację" - przyznał szkoleniowiec "Biało-czerwonych". Polacy pierwszy mecz rozegrają 26 kwietnia z Japonią (14. miejsce w rankingu). Kolejnymi przeciwnikami będą Irlandia (27.04, 15. miejsce w rankingu) oraz Nowa Zelandia (29.04, 6. miejsce w rankingu). W drugiej grupie rywalizować będą Korea Południowa, Malezja i Francja. Zwycięzca Champions Challenge I awansuje do Champions Trophy, a najsłabsza drużyna zostanie relegowana do niższej dywizji. Turniej potrwa do 4 maja.