Klaudia Zwolińska to jedna z największych gwiazd światowego slalomu kajakowego. To medalistka największych imprez. Przed rokiem zawodniczka Startu Nowy Sącz została mistrzynią Europy w K-1 w Tacen, a kilka miesięcy później wywalczyła pierwszy od 24 lat olimpijski medal dla Polski w Vaires-sur-Marne, zostając wicemistrzynią olimpijską w K-1. Świetne wieści ws. Klaudii Zwolińskiej. Ależ początek roku, już są medale Pierwsze zwycięstwa w sezonie Klaudii Zwolińskiej Zwolińska ma w tym roku już kilka startów za sobą. Najpierw spędziła wiele tygodni w Australii, gdzie poznawała tor w Penrith, na którym na przełomie września i października odbędą się mistrzostwa świata. Tam w mistrzostwach Oceanii byłą druga w K-1 i trzecia w C-1. Nieco gorzej poszło jej w zawodach Australian Open. Tam w obu konkurencjach była poza podium. Niedawno Zwolińska wystąpiła w niemieckim Markkleebergu. W Niemczech była poza podium w K-1 i C-1, ale za to stanęła na nim w kajak crossie. Tuż przed świętami Zwolińska zanotowała jednak w końcu zwycięstwa na swoim koncie. 26-latka była bezkonkurencyjna w K-1 i C-1 w zawodach Pucharu Prezydenta Krakowa, które otwierały sezon slalomu kajakowego w Polsce. - Dla mnie ten sezon już trochę trwa, ale te zwycięstwa cieszą. Pierwsze starty miałam już w styczniu, ale nie traktowałam ich jako otwarcie sezonu. Teraz jest ten właściwy czas. Najważniejsze, że po igrzyskach nie osiadłam na laurach, tylko ciągle wszystko idzie do przodu. Mam wiele celów na ten sezon - przyznała Zwolińska w rozmowie z Interia Sport. Chce się dobrać do skóry mistrzyni olimpijskiej na jej terenie 26-latka w Australii spędziła aż dwa pierwsze miesiące roku. Chciała jak najlepiej poznać tor w Penrith, bo tam na przełomie września i października wystąpi w mistrzostwach świata. To teren wielkiej gwiazdy tego sportu Jessiki Fox, a Zwolińska obrała sobie za cel, by pokonać ją i to właśnie na torze, na którym na co dzień trenuje. - W czasie tego pobytu w Australii poznałam tamtejszą Polonię i teraz nie wiem, czy Jessica będzie miała tam takie wsparcie, jakie ja uzyskam od nich. Będzie na pewno gorąco i będzie się działo. To będzie jednak bardzo trudny start, bo jest z drugiej strony świata. Trzeba będzie pojechać wystarczająco wcześnie by się zaaklimatyzować. Na dodatek to będzie już październik. Dla nas zatem to będzie bardzo długi sezon. Trzeba to zatem wszystko mądrze rozplanować - dodała. Była buntowniczką, ale zrozumiała wiele rzeczy Zwolińska ma ten plus, że po medalu olimpijskim ma zapewnione miejsce w kadrze. Nie musi brać udziału w stresujących kwalifikacjach, które zaczynają się już w tym tygodniu w Bratysławie (26-27 kwietnia). Druga część odbędzie się na Torze Kolna w Krakowie (2-4 maja). Dla 26-latki to duży plus, że nie musi się kwalifikować, bo w tym czasie może skupić się na solidnym treningu i to bez konsekwencji. Przed tym sezonem w ekipie naszej wicemistrzyni olimpijskiej zaszło kilka zmian. Nie ma już w sztabie francuskiego trenera, a na stałe trenerem Zwolińskiej został Rafał Polaczyk. Ma też do dyspozycji trenera od motoryki z Krakowa. - Dużo się zmieniło po tym sukcesie, ale wcześniej nie narzekałam. Moje relacje z Polskim Związkiem Kajakowym przez wiele lat były mieszane. Byłam buntowniczką. Zrozumiałam jednak wiele rzeczy i otworzyłam się na kompromis. Dlatego w ostatnich dwóch latach przed igrzyskami była naprawdę świetna współpraca. Miałam bardzo dobre warunki do treningu. To mi pozwolił zdobyć medal olimpijski, a teraz jest szansa na indywidualizację w innych kwestiach. Cała kadra chyba zyskała na tym medalu i teraz mogą z tego korzystać. Na pewno mieliśmy większy potencjał medialny, który nie został do końca wykorzystany. Zwłaszcza przez kluby. Nic straconego. To lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski - powiedziała Zwolińska. Medal kajakarki Startu Nowy Sącz dał PZKaj większe możliwości. Zawodnicy z kadry już chwalą sobie zatrudnienie psychologa. Podkreślają, że to był świetny ruch i takiej osoby właśnie brakowało. - Rzeczywiście pozmieniało się wiele rzeczy. Niby drobnych, ale do ogólnego rachunku kluczowych. To droga do zdobywania kolejnych medali - przyznała Zwolińska. Sukces, który uzależnia. Cel - kolejne medale Zapytana o to, czy po sukcesie olimpijskim nie było pokusy, by nieco zwolnić tempo i nieco ulgowo potraktować sezon, odparła: Za niespełna miesiąc Zwolińska wróci na tor, na którym sięgała po olimpijskie srebro. W Vaires-sur-Marne będzie broniła tytułu mistrzyni Europy. - Jadę tam pewna siebie. Inne niech się cykają. Nie chcę zbyt pewna siebie, ale rzeczywiście bardzo dobrze czuję się na tym torze. Tam stawałam na podium Pucharu Świata i igrzyska. Mam zatem dobre wspomnienia. Teraz chciałabym tam zdobyć medal nie tylko w K-1, ale też chcę pokazać, że wiele potrafię w C-1 i kajak crossie. Celuję zatem w trzy medale - zakończyła. Zwolińska na Torze Kolna co rusz robiła sobie z kimś zdjęcia. W pewnym momencie fotki na Instagrama robiły sobie z nią młode kajakarki. Nasza gwiazda zapytała: - Trenujecie ciężko? - Oczywiście. Chcemy być takie, jak ty - padła odpowiedź. - Nie macie do mnie równać. Macie być lepsze ode mnie - zachęciła kajakarka Startu Nowy Sącz.