W grudniu Aiyegbusi przeszedł do ekipy wicemistrzów Polski Warsaw Eagles. W przeszłości występował w drużynie z Wrocławia. 27-letni zawodnik ma 206 cm wzrostu i waży blisko 160 kg. Gra w linii ofensywnej i jego zadaniem jest ochrona rozgrywającego. Polak błyskawicznie przekonał do siebie szefów Vikings. W poniedziałek uczestniczył w testach w Teksasie, po których wręczono mu bilet do Minnesoty. Tam wziął udział w treningu i przeszedł badania lekarskie. W NFL grało dotychczas czterech Polaków, ale tylko jeden z nich nie był kopaczem (kickerem) - Zbigniew Maniecki (1996-98). Pozostali to Czesław Marcol (1972-80), Ryszard Szaro (1975-79) i występujący od 2000 roku w Oakland Raiders Sebastian Janikowski. Z sukcesu Aiyegbusiego bardzo cieszy się prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego Jędrzej Stęszewski. Jak podkreślił, to pierwszy w historii przypadek, by futbolista z Polski trafił do drużyny z NFL bez wcześniejszej gry na amerykańskiej uczelni. - Wciąż jestem w szoku. To wszystko potoczyło się bardzo szybko. Czym "Babs" mógł przekonać do siebie przedstawicieli Minnesota Vikings? Na pewno ujęła ich jego ambicja, walka do ostatniej minuty. On wciąż biega i próbuje pomóc zespołowi. Od razu widać po nim pasję i miłość do tego sportu. Do tego dochodzi talent - wyliczał Stęszewski. Jak dodał, atutem 27-letniego zawodnika bez wątpienia jest imponująca postura. - W NFL zawsze będą szukać potężnie zbudowanych graczy - zaznaczył. Szef PLFA zwrócił uwagę, że Aiyegbusi musiał zrobić duże wrażenie na działaczach klubu, który ma siedzibę w Minneapolis, bowiem zdecydowali się go zatrudnić, choć zazwyczaj inwestują w młodszych zawodników. - Dodatkowo gra na bardzo trudnej pozycji. W Polsce jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym na niej. Przed nim ciężka droga, bo teraz przyjdzie mu zmierzyć się z rywalami prezentującymi poziom, z którym dotychczas nie miał styczności - analizował. Jego zdaniem, angaż Aiyegbusi jest pozytywnym sygnałem dla młodych pasjonatów futbolu amerykańskiego w Polsce. - Jeszcze długa droga przed nami, ale to w pewnym stopniu daje nadzieję młodym, że jeśli zaczną wcześnie grać i będą pilnie pracować, to mają także szansę dostać się do NFL. "Babs" trochę przetarł im drogę - ocenił Stęszewski. Według niego trudno wyrokować, jak potoczą się dalsze losy futbolisty z Oleśnicy, ale już samo wybranie go przez "Wikingów" jest dużym sukcesem. - Przed nim kolejne etapy. Dopiero w lipcu zaczną się obozy treningowe. Może być w zespole treningowym, a może trafi do składu meczowego. Zobaczymy, jak to się potoczy - podsumował szef PLFA.