O sprawie poinformował Polsat w swym programie "Interwencja". 22-letnia Sylwia, która trenowała łucznictwo na Dolnym Śląsku, oskarżyła dwóch znanych w środowisku trenerów łucznictwa o gwałt. Miała wówczas 16 lat, zdecydowała się powiedzieć o tym po kilku latach. Jak mówi, wcześniej nie była w stanie o tym mówić. Twierdzi, że została odurzona, dlatego pamięta jedynie urywki sytuacji. W swoim telefonie znalazła jednak zdjęcia. Widać na nich nagiego trenera leżącego w łóżku z nagą panią Sylwią. To Kazimierz K. Łuczniczka uważa, że w przestępstwie brał udział również Henryk J., chociaż na zdjęciach go nie ma. Ona jest przekonana, że trener jednakże je robił. Mężczyźni zaprzeczają oskarżeniom. Polski Związek Łuczniczy czeka na prokuraturę Sprawa ma dalszy bieg, bowiem trafiła do prokuratury, która przesłuchała już zawodniczkę. W dalszej kolejności przesłuchiwani mają być trenerzy. Prezes Polskiego Związku Łuczniczego Józef Baściuk mówi: - Decyzje w sprawie trenerów podejmie Komisja Dyscyplinarna związku, która dopiero się zbierze. Jest dwuinstancyjność, więc od jej postanowień dopiero można odwołać się do nas. I zwraca uwagę: - Wskazani trenerzy nie pracują jednak w Polskim Związku Łuczniczym. To trenerzy znani, ale pracują w klubie. Dlatego zwróciliśmy się do klubu, żeby zajął się sprawą. Zwróciliśmy się także do prokuratury i czekamy na jej ruchy. Na razie sprawa jest bowiem medialna. Na dzisiaj wiemy tyle, co z telewizji, a od informacji medialnych do końca sprawy jest długa droga. Z prokuratury ani z klubu nie mamy jeszcze odpowiedzi. Teoretycznie związek może nałożyć na trenerów dyskwalifikację, która będzie obowiązywała także w klubie, w którym pracują. - Z tego, co wiem, jeden z trenerów pracuje w szkole i nie został tam zawieszony - mówi prezes Baściuk. W Legnicy odbyły się mistrzostwa Polski juniorów młodszych i trenerzy nie byli zgłoszeni do uczestnictwa w nich.