- Potwierdzam te informacje - powiedział Interii Michał Rynkowski z Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.- Trzeba jednak dodać, że wyrok nie jest prawomocny i oczywiście zawodnik ma możliwość odwołania się od tej kary - dodaje Rynkowski.Dla Zielińskiego takie informacje brzmią jak wyrok. Prawdopodobnie oznaczają dla niego koniec kariery. Mógłby wrócić na pomost w 2020 roku, ale ominą go igrzyska olimpijskie w Tokio. Zgodnie z przepisami musiałby bowiem wystąpić we wcześniejszych imprezach rangi mistrzowskiej - mistrzostwach świata lub mistrzostwach Europy. Gdy te jednak będą się odbywać, Zieliński będzie wówczas zawieszony. Adrian Zieliński wpadł na dopingu tuż przed wylotem na igrzyska olimpijskie do Rio de Janeiro, gdzie miał bronić złotego medalu wywalczonego w 2012 roku w Londynie. W jego organizmie wykryto nandrolon w stężeniu 4,1 nanograma/mililitr. Dozwolony limit to 2,5 nanograma/mililitr.Latem tym skandalem żyła cała Polska. Wcześniej bowiem za doping z olimpijskiej ekipy został wykluczony młodszy brat Adriana, mistrz Europy 2016 w kat 94 kg - Tomasz Zieliński. Także stosował nandrolon. Bracia Zielińscy w igrzyskach w Rio de Janeiro mieli wystąpić w kat. 94 kg. Adrian Zieliński to jeden z najbardziej utytułowanych polskich sztangistów ostatnich lat. Oprócz triumfu na igrzyskach olimpijskich w Londynie ma także złote medale mistrzostw świata w 2010 roku w kat. 84 kg i mistrzostw Europy 2014 w Tel Awiwie (kat. 94 kg). W 2015 roku Zieliński został wicemistrzem świata w kat 94 kg w Houston. Był również jednym z faworytów rywalizacji w Rio de Janeiro. Adrian Zieliński po dopingowej "wpadce" brata zapowiadał, że trzeba będzie po powrocie do Polski przeprowadzić śledztwo, które wyjaśni, w jaki sposób nandronol znalazł się w organizmie Tomasza. Teraz śledztwo dotyczyło także jego samego. Ty też możesz pomóc! Czekamy na Twoje wsparcie na pomagam.interia.pl! A oto jedno z archiwalnych nagrań z sierpnia 2016 roku: