Wyzwanie Swiss Ultra Triathlon nagle było na ustach całego internetu. Największą uwagę skupił wokół siebie Robert Karaś, który już po części pływackiej wyrobił sobie sporą przewagę nad rywalami. Po zakończonym etapie kolarskim musiał jednak podjąć decyzję o wycofaniu się ze startu z uwagi na problemy po niedawno przebytym zabiegu operacyjnym. Zmagania na dziesięciokrotnym dystansie Ironmana dla wielu były nie do objęcia umysłem. Nic dziwnego, bowiem śmiałkowie do pokonania mieli 38 km wpław, 1800 km rowerem oraz 422 km biegiem. Tomasz Lus - Polak na mecie ultra wyzwania Wśród Polaków na trzecim miejscu na metę dotarł Adrian Kostera. Po swoim starcie jego profile w mediach społecznościowych pełne były ciekawostek z trasy wobec wciąż toczącej się na niej rywalizacji. Relacje dotyczyły między innymi Tomasza Lusa, który również dotarł już na metę morderczego wyzwania. Kibice podziwiali trzeciego z Polaków za jego pasję do triathlonu. Lus nie ma bowiem dużego doświadczenia w sporcie, a podczas wyzwania pomagał mu jedynie jego ojciec. Czytaj też: Przerażający wypadek na skoczni. Zawodnik runął na zeskok Teraz głos w sprawie poczatkującego sportowca zabrał ponownie Kostera. "Tomek jest amatorem, a na co dzień swoje treningi łączy z pracą zawodową. Pewnie wielu z Was czytających jest w podobnej sytuacji, więc doskonale wiecie, że pogodzenie swojej pasji z karierą zawodową jak i czasem dla rodziny nie jest proste, a jednak Tomkowi się to udaje. Mimo że nie trenuje od wielu lat, bo zaczął dopiero w 2019 roku, startując w kilkukilometrowych biegach" - napisał na Facebooku triathlonista. Mógł być na mecie jeszcze szybciej? Trzeci zawodnik Swiss Ultra Triathlon dodał też, że Lus mógł ukończyć wyzwanie szybciej. "Tomek mógłby pewnie całość zrobić szybciej, ale nie widzi takiej potrzeby. Czas spędzony na trasie traktuje jak dobrą zabawę i nie próbuje urwać każdej sekundy" - nadmienił we wpisie Kostera. Tomasz Lus rywalizację ukończył w czasie 290 godzin i 52 minut.