Po konkursach Pucharu Świata w Bad Mitterndorf nasz najbardziej utytułowany skoczek wrócił do domu i będzie przygotowywał się do rywalizacji w Zakopanem (22-23 stycznia). Jest jeszcze sporo do nadrobienia, zwłaszcza jeśli chodzi o technikę. Jednak skupienie się na pracy nad wyeliminowaniem błędów nie będzie łatwe. "Pewnie będę skakał w Szczyrku albo w Wiśle. Pod warunkiem, że będę miał spokój. Odebrałem ostatnio ze 150 telefonów. Korzystając z tego, że jestem w kraju, wszyscy chcą się umawiać na wywiady. Odmawiam. Nie mogę po każdym treningu opowiadać o tym jak mi się skakało. W końcu trwa sezon olimpijski, szykuję się do najważniejszej imprezy tej zimy" - prosi o wyrozumiałość nasz najlepszy skoczek. Właśnie potrzebą relaksu i skupienia się na treningach spowodowana była decyzja o tym, aby odpuścić konkursy Pucharu Świata, które w najbliższy weekend rozegrane zostaną w Japonii. Wyjazd do "Kraju Kwitnącej Wiśni" to nie tylko wyczerpująca podróż, ale także konieczność zaklimatyzowania się w innej strefie czasowej. Małysz, podobnie jak większość czołowych zawodników, nie chce ryzykować w obliczu startu w Vancouver.