Zawodnik jest mocno poobijany, ale zdolny do dalszej jazdy. O tym, czy powróci na trasę rajdu zadecyduje stan techniczny jego pojazdu. Do wydarzenia doszło na 120. kilometrze, liczącego 285,5 km odcinka specjalnego. "Nagle zrobiłem salto do przodu razem z quadem. Niestety, a może na szczęście, lądowaliśmy osobno i mój quad ucierpiał bardziej. Do naprawy potrzebny jest cały arsenał części i dużo czasu. Jeśli do wtorku uda się przywrócić mu sprawność, pojadę dalej i będę już wystrzegać się takich "figur"" - powiedział Rafał Sonik. Podczas wypadku polski kierowca uszkodził między innymi prawy tylni wahacz, a do oddalonej o sześć kilometrów strefy napraw dojechał tylko dzięki pomocy innego zawodnika Brytyjczyka Colina Mercera, który wziął go na hol. W niedzielnym prologu Sonik uzyskał czwarty czas wśród quadowców.