Polki czekały na ten sukces wiele lat. "Uwierzyły, że mogą wygrywać ze wszystkimi"
Na ten sukces Polki czekały ponad cztery lata. W marcu 2021 roku w Kazaniu nasze szpadzistki po raz ostatni wygrały zawody drużynowego Pucharu Świata. Teraz dokonały tego w chińskim Wuxi. Co ciekawe, uczyniły to bez ani jednej bohaterki ostatnich igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie Biało-Czerwone sięgnęły po upragnione brązowe medale. Jakby tego było mało, to Polki po raz pierwszy wystąpiły w takim składzie.

Polki, rywalizujące w składzie: Barbara Brych, Gloria Klughardt, Magdalena Pawłowska i Kinga Zgryźniak, były rozstawione w turnieju Pucharu Świata w chińskim Wuxi z numerem szóstym.
W pierwszej rundzie zawodniczki trenera Bartłomieja Języka miały wolny los. W 1/8 finału nasze panie wygrały z Japonią 36:32. Polki ani razu w tym starciu nie przegrywały.
Polki wygrały Puchar Świata pierwszy raz od czterech lat. Pokonały mistrzynie olimpijskie
W ćwierćfinale zmierzyły się z gospodyniami Chinkami i wygrały zdecydowanie 45:29. W półfinale z kolei Polki pokonały Węgierki 42:38.
W finale rywalkami Biało-Czerwonych były mistrzynie olimpijskie Włoszki. W naszej ekipie nie było żadnej zawodniczki z igrzysk w Paryżu, a tymczasem Italia wystąpiła w najmocniejszym składzie. Jedynie nie było Mary Navarii, która zakończyła już karierę.
Polki przegrywały już nawet pięcioma trafienia, ale walczyły do końca i ostatecznie wygrały 35:31. To był pierwszy trium naszych szpadzistek od marca 2021 roku, kiedy to zwyciężyły w zawodach PŚ w Kazaniu.
"Nie ma ludzi niezastąpionych"
W zawodach drużynowych nie wystąpiła najlepsza z Polek indywidualnie Alicja Klasik, która zajęła 29. pozycję.
To była jedyna z brązowych medalistek olimpijskich, która w tym sezonie walczy na międzynarodowej arenie. Pozostałe, jak: Renata Knapik-Miazga, Martyna Swatowska-Węglarczyk czy Aleksandra Jarecka, z różnych powodów nie wróciły jeszcze na planszę.
Na razie pracuję z tymi dziewczynami, które są dostępne. Turniej w Wuxi pokazał, że nie ma ludzi niezastąpionych
Szpadzistki otarły się o perfekcję. "Uwierzyły, że mogą wygrać ze wszystkimi"
Wygrana Polek w PŚ jest jedynym zwycięstwem polskich szermierzy w tym sezonie w Pucharze Świata. Na podium stała jeszcze Julia Walczyk-Klimaszyk, która była trzecia w pierwszych zawodach PŚ we florecie.
- By wygrywać takie turnieje, to trzeba się wspiąć na wyżyny umiejętności techniczno-taktycznych. I dziewczyny tego dokonały. Zrobiły naprawdę znakomity wynik - cieszył się trener Język, którego przyszłość po igrzyskach olimpijskich w Paryżu wcale nie była jasna.
Szkoleniowiec z Krakowa miał kontrakt z Polskim Związkiem Szermierczym do końca 2024 roku. Zdecydował się wziąć udział w konkursie na stanowisku trenera kadry, bo nasze szpadzistki prowadził przez osiem ostatnich lat, odnosząc wielkie sukcesy.
- Nie miałem powodu, żeby nie składać takiej aplikacji, bo przez ostatnie lata udało się zrobić kilka fajnych rzeczy. Razem z żoną podjąłem decyzję, że spróbuję kontynuować tę pracę. Związek wyraził na to zgodę i pozostałem trenerem kadry - przyznał Język.
Trener ma ważny kontrakt do mistrzostw świata w tym roku. Potem pewnie siądzie do rozmów z PZSzerm.
To, co się stało w Wuxi, to jest świetny prognostyk przed mistrzostwami Europy i świata. Dziewczyny po tym sukcesie uwierzyły w to, że mogą wygrać ze wszystkimi. Teraz trzeba trafić z formą w dzień. W Wuxi o żadnej akcji nie mogę powiedzieć złego słowa. Dziewczyny były perfekcyjne
Teraz szpadzistki czekają mistrzostwa Polski w Sosnowcu (30-31 maja). Już kolejnego dnia szpadzistki wylatują na zgrupowanie do Estonii przed mistrzostwami Europy w Genui (14-19 czerwca). W lipcu zawodniczki trenera Języka będą na dwóch obozach - w Szczyrku i Spale. Na tym drugim będą miały zagraniczne sparingpartnerki. Z kolei w dniach 22-30 lipca Polki wystąpią w mistrzostwach świata w szermierce w Tbilisi.
Zobacz również:
- Kto nie chciał Jareckiej w Paryżu? Związek przerywa milczenie. "Haniebne i nikczemne"
- Ostra krytyka polskiego związku mimo medalu w Paryżu. Jest odpowiedź
- Najpierw dramat, później zwycięstwo. A na końcu szalona pogoń Polek. Aż zrobiło się 44:44
- Polska medalistka na co dzień jest... prawniczką. Szef mówi wprost: To ją cechuje w pracy


