Polka przełamywała kolejne bariery. W USA była rozpoznawalna, a w kraju niedoceniana
W weekend 5-6 lipca Kraków stanie się stolicą światowej wspinaczki sportowej. Do Polski wraca bowiem Puchar Świata. Zawodniczki i zawodnicy rywalizować będą we wspinaczce na czas, a zatem tej najbardziej widowiskowej konkurencji . Teraz wielkimi gwiazdami są mistrzyni olimpijska Aleksandra Mirosława oraz znakomite siostry Natalia Kałucka (była mistrzyni świata i aktualna mistrzyni Europy) i Aleksandra Kałucka (brązowa medalistka olimpijska). Pionierką tej dyscypliny sportu byłą Renata Piszczek z Krakowa, która w rozmowie z Interia Sport opowiedziała o tym, jak wspinaczka zmieniała się na przestrzeni lat.

W skrócie
- Kraków stanie się areną Pucharu Świata we wspinaczce na czas, przyciągając największe gwiazdy tego sportu, w tym Aleksandrę Mirosław oraz siostry Kałuckie.
- Renata Piszczek wspomina pionierskie czasy polskiej wspinaczki, trudności z infrastrukturą i brak rozgłosu wokół sportowych sukcesów, mimo międzynarodowych osiągnięć.
- Rozwój komercyjnych ścian wspinaczkowych oraz sukcesy polskich zawodniczek przyczyniły się do popularyzacji wspinaczki w Polsce jako formy rekreacji.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Renata Piszczek to pierwsza Polka, która zdobyła Puchar Świata we wspinaczce sportowej na czas. Od tego momentu minęły już 32 lata. Krakowianka była też pierwszą zawodniczką z naszego kraju, która zdobyła medal mistrzostw świata. Na koncie w sumie dwa brązowe krążki z 1993 i 1995 roku.
W 1999 roku Piszczek wygrywała - też jako pierwsza Polka - X-Games w San Francisco. Bez dwóch zdań to legenda tego sportu, która przeprowadziła Interia Sport przez podróż w czasie.
Renata Piszczek: wszystkie sukcesy we wspinaczce sportowej na czas w Polsce zaczęły się ode mnie
Tomasz Kalemba, Interia Sport: Puchar Świata we wspinaczce wraca do Polski. Przed laty gospodarzem takiego wydarzenia był Tarnów. To były czasy, kiedy na świecie brylowała Edyta Ropek. Ona trzykrotnie zdobywała Puchar Świata we wspinaczce sportowej na czas i jest - pod tym względem - rekordzistką. Proszę mnie poprawić, ale chyba żadne inne miejsce w Polsce nie gościło już Pucharu Świata?
Renata Piszczek: - Tak. Tylko Tarnów wcześniej gościł Puchar Świata. To były czasy, kiedy w Polsce nie było ściany do takiego treningu. Wtedy trenowaliśmy w różnych miejscach na świecie, bo te ściany w Polsce nie spełniały wymogów. Nie miały odpowiednich parametrów. Trudno było zatem organizować zawody.
Nie notowało się wtedy rekordów świata. Kiedy startowaliśmy w zawodach, to nie było jednej drogi na ściance, jak teraz. Zawsze mieliśmy inną drogą. Bywało też tak, że inna droga była na eliminacje, a inna na finały. U nas nie było zatem czasu, ale liczyły się wygrane. Teraz po tych ścianach po prostu się biega. Nie pamiętam już w którym momencie, ale końcu zdecydowano, że we wspinaczce na czas będzie obowiązywała tylko jedna droga
Widzę, że idealnie trafiłem, bo Pani jest chyba doskonałą osobą do tego, by opowiedzieć o początkach wspinaczki w Polsce. Pani jest przecież jedną z pionierek wspinaczki sportowej w Polsce.
- Rzeczywiście. Wszystkie sukcesy we wspinaczce sportowej na czas w Polsce zaczęły się ode mnie. To ja wprowadzałam polską wspinaczkę na szersze międzynarodowe wody. Wcześniej startował też Andrzej Marcisz. Też wygrywał, ale wówczas nie było to sformalizowane. Był jednak medalistą mistrzostw Europy w 1992 roku. Rywalizacja czas nie miała też swojego cyklu zawodów. To zostało sformalizowane dopiero z czasem. Ja już startowałam w tym czasie, kiedy regularnie rozgrywany był Puchar Świata, Puchar Europy, mistrzostw świata i mistrzostwa Europy. Czekaliśmy też wiele lat na ten moment, kiedy wspinaczce uda się wejść do rodziny olimpijskiej. Ubolewam nad tym, że nie doczekałam tego jako zawodniczka.
W czasach kiedy pani startowała, było blisko, że wspinaczka mogła zagościć na igrzyskach?
- Tak. Została ona nawet wpisana na listę oczekujących dyscyplin. Nie znam przyczyny, dlaczego tak długo to trwało.
To jest bardzo widowiskowa konkurencja, ale też w naszym kraju panuje przeświadczenie, że ona istnieje od niedawna. Tymczasem już w latach 90. sukcesy odnosiła pani, a nieco później Edyta Ropek czy Tomasz Oleksy.
- Z Tomkiem Oleksym często razem startowaliśmy w zawodach. Byliśmy chyba wówczas najbardziej wszechstronnymi zawodnikami w Polsce, bo poza czasówką, rywalizowaliśmy też w boulderingu i trudności. Formuła, która weszła na pierwsze igrzyska, gdzie trzeba było startować w trzech konkurencjach, była rozpisana pod nas. Gdybyśmy zatem mogli startować, to byłyby z pewnością medale.
To chyba jednak dobrze, że rozdzielono medale w igrzyskach?
- Zdecydowanie tak. Czasówka i obie pozostałe konkurencje, to jakby zupełnie inne dyscypliny. Różnią się niemal wszystkim. Także treningiem. Ludzie, którzy specjalizują się w boulderingu, na czasówce mogą nic nie pokazać. Ci, którzy trenują trudność, mogą nie być w ogóle zauważeni w boulderingu. Rozdzielenie konkurencji w igrzyskach było zatem dobrą decyzją.
Wspinaczka na czas bez walki z czasem
Jaki miała pani rekord życiowy w czasówce? Wiele odbiegał od rekordu świata Aleksandry Mirosław?
- Nie notowało się wtedy rekordów świata. Kiedy startowaliśmy w zawodach, to nie było jednej drogi na ściance, jak teraz. Zawsze mieliśmy inną drogą. Trzeba się było po prostu wspinać, żeby się wspinać. Trzeba było być szybkim, ale też dobrym technicznie. Nigdy nie wiadomo było, po jakiej formacji pójdzie rywalizacja. Bywało też tak, że inna droga była na eliminacje, a inna na finały. U nas nie było zatem czasu, ale liczyły się wygrane. Teraz po tych ścianach po prostu się biega. Nie pamiętam już w którym momencie, ale końcu zdecydowano, że we wspinaczce na czas będzie obowiązywała tylko jedna droga. Być może właśnie po to, by pobijać ten rekord. Dzięki temu też można rywalizować w każdym miejscu. Jak zatem widać, startowaliśmy w dużo trudniejszych warunkach, a poza tym - jak wspominałam - nie mieliśmy gdzie trenować w Polsce.
Trzeba było "szwendać się" po świecie?
- Tak. Wszystkie miejsca w Polsce ze ścianami nie dawały nawet szansy na ogólnorozwojówkę. Musieliśmy zatem trenować i startować w różnych miejscach na całym świecie. Teraz w porównaniu do tego, co my mieliśmy, to jest inny świat. Jak chcieliśmy trenować, to trzeba było robić to w tych miejscach, w których były zawody. Jeździliśmy w takie miejsca wcześniej, by potrenować na ich chwytach.
Wspinaczka zaczęła się rozwijać od momentu, kiedy w Polsce zaczęły powstawać ściany komercyjne. Wcześniej były ściany bardziej sportowe. Była Korona w Krakowie i coś tam w Gliwicach. To były jednak ścianki klubowe, do których praktycznie nikt nie miał dostępu. Prawie 30 lat otworzyliśmy ReniSport, gdzie powstała pierwsza w Polsce ściana komercyjna. Wówczas nikt nie wierzył w powodzenie tego projektu. Po nas poszła już lawina. Wspinanie - jak to się mówi - trafiło pod strzechy. Przestało być sportem elitarnym, a stało się formą rekreacji. I to był ten moment, kiedy zrodziła się moda na wspinanie.
Przełamywała bariery. Bardziej znana była w USA niż w Polsce
Była pani pierwszą Polką, która zdobyła puchar świata we wspinaczce na czas i pierwszą kobietą w kraju, która w tej konkurencji stawała na podium mistrzostw świata. Wtedy przeszło to bez większego rozgłosu, czy jednak było trochę szumu wokół wspinaczki w kraju?
- To było zastanawiające, bo jako Polka trzykrotnie przełamywałam bariery. To były wspomniane przez pana Puchar Świata i mistrzostwa świata, ale też zawody X-Games, czyli igrzyska sportów ekstremalnych. Od razu w pierwszym starcie zdobyłam złoty medal. Podpisywałam wówczas dokumenty przed startem w tych zawodach w San Francisco. Nawet, szczerze mówiąc, ich nie przeczytałam. Przez myśl mi wówczas nie przeszło, że mogę wygrać. W tych dokumentach było wyszczególnione, że muszę udzielić tylu a tylu wywiadów. Miałam brać też udział w programach ESPN. To były zawody komercyjne i ich sponsorem była właśnie ta stacja. Oczywiście wszystko podpisałam i zawody... wygrałam. Musiałam zatem wypełnić wszystkie zobowiązania, jakie nałożyłam na siebie tym podpisem dokumentów. W USA była relacja z tych zawodów. Nie wygrałam wówczas dlatego, że byłam lepsza od ukraińskiej koleżanki, z którą bardzo często trenowałam. Ona miała po prostu chwilę zawahania się, a ja to wykorzystałam. A biegłyśmy niemal tak samo. Dla nas to była wówczas wielka radość. Gratulowałyśmy sobie nawzajem, co mocno wówczas wszystkich zdziwiło. Tak wtedy było, że bardziej rozpoznawalna byłam w USA niż w Polsce. Podchodzili do mnie wszyscy, którzy mieli jakikolwiek związek z naszym krajem. Nie dało się powspinać w różnych miejscach, bo byłam tak rozpoznawalna. W Polsce tylko w "Gazecie Wyborczej" była wzmianka o tym sukcesie.
Naprawdę w Polsce wspinaczka nie cieszyła się dużym zainteresowaniem? Przecież mamy tradycje w wysokich górach?
- Nie cieszyła się zainteresowaniem mediów, ale ogólnie było zainteresowanie wspinaczką. Tworzyliśmy naprawdę ogromne środowisko. To był chyba jednak moment, w którym nie doceniało się sukcesów we wspinaczce. Przecież ze mną nie było tak, że urodziłam się, weszłam na ściankę i odnosiłam sukcesy. To były lata bardzo ciężkiej pracy. Studiowałam i trenowałam łącznie przez dwa lata w Jałcie na Krymie. Tam wtedy trenowała cała kadra Sbornej, bo oni wówczas nie byli jeszcze podzieleni. Trenowałam zatem z najlepszymi w tamtym czasie. Tak mnie tam wytrenowali, że potem wygrywałam z nimi w Pucharze Świata. Zaczynałam dzień o godzinie piątej rano, a kończyłam późnym wieczorem, zasypiając nad talerzem zupy. Tak byłam padnięta. Później było już lepiej, ale początki były naprawdę bardzo trudne.
To wtedy wspinaczka w Polsce zaczęła się rozwijać. Ze sportu elitarnego stała się formą rekreacji
Boom na wspinaczkę w Polsce rozpoczął się w momencie, kiedy wiadomo było, że zagości ona w igrzyskach olimpijskich w Tokio, czy jednak wcześniej?
- Zdecydowanie wcześniej. Wspinaczka zaczęła się rozwijać od momentu, kiedy w Polsce zaczęły powstawać ściany komercyjne. Wcześniej były ściany bardziej sportowe. Była Korona w Krakowie i coś tam w Gliwicach. To były jednak ścianki klubowe, do których praktycznie nikt nie miał dostępu. Trzeba było coś pokazywać w klubie, żeby się wspinać. Prawie 30 lat otworzyliśmy ReniSport, gdzie powstała pierwsza w Polsce ściana komercyjna. Wówczas nikt nie wierzył w powodzenie tego projektu. Po nas poszła już lawina. To właśnie zrobiło masę, a ona spowodowała zainteresowanie ludzi wspinaczką. Na tyle duże, że jak doszły sukcesy dziewczyn: Edyty Ropek, Aleksandry Mirosław, czy sióstr Natalii i Aleksandry Kałuckich, to było bardzo duże podłoże osób, które miały w jakikolwiek sposób do czynienia ze wspinaniem się. Ludzie zaczęli tym żyć. Wspinanie - jak to się mówi - trafiło pod strzechy. Przestało być sportem elitarnym, a stało się formą rekreacji. I to był ten moment, kiedy zrodziła się moda na wspinanie.
Dzisiaj Pani dalej się wspina?
- Oczywiście, choć już nie sportowo. Właśnie wracam z wyjazdu wspinaczkowego w Chorwacji. Swoją karierę zakończyłam w 2005 roku. Miałam 36 lat, ale dałam jeszcze radę. Byłam wówczas czwarta w mistrzostwach świata w boulderingu. To był największy sukces Polaków w tej konkurencji, który do tej pory nie został pobity. Teraz nie widzę szansy na to, by jakakolwiek dziewczyna z Polski mogła walczyć w boulderingu o podium mistrzostw świata. W tym czasie założyłam już ReniSport. Zaczynaliśmy w czasach, kiedy nie dało się wyżyć tylko ze ściany wspinaczkowej. Nie było na to szans. Było nawet tak, że zamykaliśmy ją na wakacje, bo nie było chętnych. W tej sytuacji zaczęliśmy też oferować usługi wysokościowe. Poza tym od pewnego czasu prowadzę też usługi turystyczne na Mazurach. To był trochę przypadek. Mój mąż ma patent sternika. Jeździliśmy na Mazury i tam kupiliśmy stare gospodarstwo.
Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:
- Potwierdzają się niesamowite doniesienia o Oli Mirosław. Trochę ponad 6 sekund i koniec, oto kulisy
- Wielka zmiana w życiu polskiej medalistki z Paryża. "Wiem, że ludzie oczekują takich wyznań"
- Sensacyjna wpadka Aleksandry Mirosław. Rozczarowanie w Wujiang, zabrakło 0,01 sekundy
- Aleksandra Mirosław rozpoczęła walkę w Pucharze Świata. Dwie Polki poza stawką


