Za siatkarską reprezentacją Polski niezwykle ekscytujący, ale również wymagający sezon. Podopieczni Nikoli Grbicia wygrali wszystko. Nikomu nie udało się stanąć im na drodze po triumf w Lidze Narodów, cieszyli się także z wygranej na mistrzostwach Europy. Koniec naprawdę udanego sezonu reprezentacyjnego przypieczętowali natomiast pierwszym miejscem w turnieju dającym awans na nadchodzące igrzyska olimpijskie w Paryżu. Choć ostatnie miesiące były dla naszych siatkarzy wypełnione treningami, zgrupowaniami i ważnymi meczami, po zakończeniu sezonu Aleksander Śliwka znalazł czas, aby odwiedzić Aleksandrę Szutenberg w studiu "Podcastu Olimpijskiego" Interii Sport. To ten "żołnierz" Nikoli Grbicia miał najtrudniej. Aż trudno w to uwierzyć Aleksander Śliwka w dzieciństwie trenował akrobatykę. "Zdecydowanie nie była to moja nisza" Podczas rozmowy z dziennikarką Polsatu przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle poruszył wiele ciekawych tematów. Jednym z nich był powrót wspomnieniami do czasów dzieciństwa. Choć mogłoby się wydawać, że będąc dzieckiem znanych siatkarzy Aleksander Śliwka od razu postawi na trenowanie właśnie tej dyscypliny, swoją przygodę ze sportem rozpoczął on od piłki nożnej i... akrobatyki. Aleksander Śliwka choć do klasy akrobatycznej uczęszczał dość długo, nie wyobrażał sobie jednak kariery w tej dyscyplinie sportowej. Jak sam przyznał, nie był materiałem na mistrza akrobatycznego. Choć zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle od samego początku wiedział, że nie jest mu pisana kariera akrobaty, mocno przykładał się do treningów. "Pamiętam ze skoków na batucie, że potrafiłem zrobić salto w przód, salto w tył, ale to był totalny maks. Kiedyś gdzieś też w trakcie robienia salta podbiłem sobie oko kolanem, także zdecydowanie nie była to moja nisza" - powiedział. Aleksander Śliwka z konkretnym przekazem do Bartosza Kurka. Dostał odpowiedź