Anita Włodarczyk to postać, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Pochodząca z Rawicza lekkoatletka jest jedną z najwybitniejszych zawodniczek specjalizujących się w rzucie młotem, a na swoim koncie ma wyniki, o których wiele innych sportsmenek może jedynie pomarzyć. 38-latka jest trzykrotną mistrzynią olimpijską, czterokrotną mistrzynią świata i czterokrotną mistrzynią Europy. Tych tytułów byłoby z pewnością więcej, gdyby nie... liczne kontuzje. Anita Włodarczyk. Dominatorka rzutu młotem, złota polska lekkoatletka [SYLWETKA] Anita Włodarczyk o pogoni za złodziejem. Kilka tygodni później otrzymała propozycję walki we freak fightach Anita Włodarczyk odwiedziła Aleksandrę Szutenberg w studiu "Podcastu Olimpijskiego" Interii Sport, gdzie poruszyła temat problemów zdrowotnych, z jakimi przyszło jej się zmagać w ostatnich latach. 38-letnia lekkoatletka wróciła wspomnieniami do dwóch z najdziwniejszych kontuzji, jakich doznała w swojej karierze. Podczas "słynnej" gonitwy za złodziejem u Anity Włodarczyk doszło do całkowitego zerwania mięśnia dwugłowego uda. Jak się jednak okazuje, w tamtym momencie multimedalistka olimpijska wcale nie czuła jednak bólu ani dyskomfortu. "Byłam wtedy po prostu bardzo pobudzona i w ogóle tego nie czułam, ale cały mięsień był zerwany. A że był to okres tak naprawdę już mocnego treningu, mocnych ciężarów, treningów siłowych, więc te nogi były bardzo mocne. Byłam niedogrzana i tak jak stałam, tak zaczęłam gonić złodzieja, dlatego ten mięsień się zerwał i trzeba było go tam zszyć" - relacjonowała. Anita Włodarczyk zobaczyła fortepian i nie mogła się powstrzymać. Co za talent 38-latka przyznała, że pierwszy raz w życiu miała wówczas okazję sprawdzić się w roli... sprinterki. "To był chyba najszybszy sprint w moim życiu. My się z tego śmiejemy, ale był też przy tej sytuacji trener, on widział, jak zaczęłam gonić tego złodzieja. Też mi później jak już żartowaliśmy powiedział, że nigdy wcześniej mnie tak szybko biegającej nie widział" - oznajmiła z rozbawieniem. Włodarczyk zauważyła, że tego typu sytuacje, jak ta, która przytrafiła jej się w ubiegłym roku, sprawiła, że zaczęła mocniej analizować swoje zachowania. "Później, jak już odetchnęłam, zaczęłam sobie analizować to wszystko, to sama siebie nie poznałam, że człowiek może tak agresywnie się zachować. I też dało mi to do myślenia". Anita Włodarczyk choć ma za sobą pierwszą "walkę", nie planuje jednak kariery we freak fightach. Jak się jednak okazuje, 38-latka na krótko po pościgu za złodziejem otrzymała ofertą od jednej z federacji, jednak od razu odmówiła. "Jeżeli potrafię bić się z mężczyzną, no to na pewno by to było widowiskowe. (...) Ale myślę, że walki to nie jest mój typ. Trzeba mieć przede wszystkim też szacunek do swojej osoby i chciałabym, żeby mnie ludzie pamiętali jako sportowca, jako Anitę, która zdobywała medale, a nie biła się z innymi osobami" - podkreśliła.