Polskie jeździectwo może mieć powody do dumy. Po raz pierwszy od igrzysk olimpijskich w Moskwie (1980) w imprezie tej wystąpią wszystkie nasze drużyny. Biało-Czerwoni powalczą zatem w: ujeżdżeniu, skokach przez przeszkody i we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego (WKKW). Warto podkreślić, że komplet kwalifikacji na igrzyska w Paryżu wywalczyli przedstawiciele tylko dziesięciu państw. Wśród nich oczywiście Polska. Pobiła konia na oczach publiczności. Ostra reakcja rosyjskiej federacji Sandra Sysojewa wystąpi w polskich barwach. Może pojechać na igrzyska W ujeżdżeniu nasz kraj wywalczył kwalifikację w zawodach organizowanych dla grupy C w Budapeszcie. Biało-Czerwoni startowali tam w składzie: Mateusz Cichoń, Magdalena Jura, Żaneta Skowrońska-Kozubik i Marta Sobierajska. Jak się okazuje, nikt z tego grona nie może być pewnym wyjazdu na igrzyska. Okazuje się bowiem, że w polskim ujeżdżeniu mamy nadmiar bogactwa i trener kadry Andrzej Sałacki będzie musiał dokonać wyboru trójki na igrzyska z grona wielu par, bo automatycznie - poza jeźdźcem - olimpijczykiem staje się też koń. Stremler, która już raz brała udział w igrzyskach, teraz może być liderką polskiej kadry. W ubiegłym roku wygrała ona prestiżowe zawody Louisdorf-Preis we Frankfurcie - Ten koń, który tam wygra, jest uważany za jednego z najlepszych koni młodych (7-9 lat) na świecie. Z tej serii powychodzili przyszli medaliści olimpijscy. Samo zakwalifikowanie się do finału jest nie lada wyczynem, bo najlepsi profesjonaliści z najlepszymi swoimi końmi, palą się na ten występ we Frankfurcie - mówiła przed rokiem Stremler, która na co dzień mieszka w Niemczech, w rozmowie z Interia Sport. To tylko pokazuje, jaki poziom reprezentuje 39-latka. Najpierw jednak nasza zawodniczka musi wypełnić normę MER (kryterium uprawniające do startu), ale to powinno być tylko formalnością. Gwiazdą polskiej kadry ma szansę zostać Sysojewa. To zawodniczka, która jeszcze niedawno reprezentowała Litwę, ale zdecydowała się startować w polskich barwach. 41-latka w tym roku uzyskała polski paszport i nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, by wystąpiła w igrzyskach, a trzeba przyznać, że potrafi jeździć na światowym poziomie. - Już raz wzięła udział w polskich barwach w zawodach międzynarodowych i spisała się świetnie. To bardzo silna para na wysokim poziomie - przyznał Sałacki. Sysojewa dosiada klacz "Maxima Bella". W zawodach we Wrocławiu uzyskała znakomity wynik. Nowa zawodniczka w kadrze Polski. Pojawiły się wątpliwości, te zostały rozwiane Nagłe pojawienie się Sysojewej w reprezentacji Polski wywołało trochę zamieszania. W kadrze przybyła bowiem kolejna konkurentka. Sysojewa o tym, by startować w barwach naszego kraju, myślała już od wielu lat. Trzy lata temu była już tego bliska, ale wówczas nie miała jeszcze konia na poziomie, który pozwoliłby jej pokazać pełnię umiejętności. Sysojewa ostatnio reprezentowała Litwę na mistrzostwach świata młodych koni w sierpniu 2021 roku. Jak się okazuje, część polskich jeźdźców, kwestionuje możliwość jej startu w barwach Polski w mistrzowskiej imprezie, twierdząc, że powinna upłynąć co najmniej dwuletnia karencja. - Jej przyjście do reprezentacji jest dla dobra startu olimpijskiego. Wszelkie spory i tarcia mamy już chyba za sobą. Wiadomo, że kiedy są tylko trzy miejsca w drużynie, to niektórym zawodnikom może być trochę przykro. Tym bardziej że - jak wspomniałem - poziom w kadrze jest wyrównany. Sandra jest znakomitą zawodniczką, która może pociągnąć drużynę - dodał. Jak zatem widać, nadmiar bogactwa, jakiego nigdy jeszcze nie było w polskim ujeżdżeniu, ma także swoje minusy. - Z licznego grona kandydatów do wyjazdu na igrzyska musimy wybrać najlepszych. O tym zadecydują majowe i czerwcowe zawody. Między naszymi parami nie ma wielkich różnic. Nikt wyraźnie nie odstaje. To jest równa grupa dobrze wyszkolonych zawodników. Takie bogactwa nigdy nie było w polskim ujeżdżeniu i tych dobrych zawodników ciągle przybywa - przyznał Sałacki. Ostateczne składy poznamy po 8 lipca. Szkoleniowiec kadry zapytany o to, co się stało, że polskie ujeżdżenie dokonało takiego skoku w ostatnich latach, odparł: - Złożyło się na to kilka rzeczy. Stworzyliśmy grupę, która jest związana z CED (Central European Dressage). Są tam kraje, z którymi współpracujemy. Na zawodach, które odbywają się blisko nas, mamy szansę na prezentację naszych zawodników przed najlepszymi sędziami na świecie. To jest bardzo ważne, bo dzięki temu nasi jeźdźcy są im bardziej znani. To wszystko zaczęło się najpierw na poziomie młodzieży. To nas pociągnęło mocno do góry. Poza tym w Polsce pokazują się teraz coraz lepsze konie. Ostatni raz polska drużyna w ujeżdżeniu wystąpiła w igrzyskach w 2012 roku w Londynie. Reprezentowali nas wówczas Katarzyna Milczarek, Beata Stremler i Michał Rapcewicz. Teraz, patrząc na potencjał, jakim dysponuje nasza kadra, można liczyć na sprawienie miłej niespodzianki, choć trener kadry wstrzymywał się od udzielenia odpowiedzi na pytanie, na co będzie stać Biało-Czerwonych w Paryżu.