Sprawa toczy się już od wielu miesięcy. Rządy talibów nie uznają startów swoich zawodniczek ze względu na to, że według nich nie mają one prawa do uprawiania sportu. Wszystkie tegoroczne olimpijki z Afganistanu żyją poza jego granicami. Na szczęście będą mogły razem z kolegami z drużyny krajowej wystąpić pod jedną flagą. Atomowy start Ewy Swobody. Polka zaimponowała w Paryżu Olimpijki z Afganistanu nie są uznane przez swoją federację Afganistan w tym roku wyśle do Paryża swoich sześcioro sportowców - trzy kobiety i trzech mężczyzn. Sytuacja nie jest jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Ze względu na łamane w czasie rządów talibów prawa kobiet, trzy zawodniczki nie są oficjalnie uznane przez swój kraj. Spośród wszystkich sześciorga sportowców tylko jeden z nich mieszka na co dzień w Afganistanie. Na uchodźctwie żyje również prezes oraz sekretarz generalny Afgańskiego Komitetu Olimpijskiego. Tylko oni starali się o to, by cała drużyna narodowa mogła wystąpić pod jedną flagą podczas igrzysk w Paryżu - będą to barwy obalonego przez talibów rządu. Talibowie nie zaproszeni na igrzyska Międzynarodowy Komitet Olimpijski zaprosił Afgańczyków, by to właśnie pod tą flagą występowali jako jedna drużyna podczas igrzysk. Zaznaczono, że zaproszony do rozmów został Afgański Komitet Olimpijski, nie zaś talibowie. Oni tymczasem kontynuują swoją linię. Niespodziewane wyznanie Pii Skrzyszowskiej. Ta miłość znowu wróciła "Tylko trzej sportowcy reprezentują Afganistan. Aktualnie w Afganistanie żadna kobieta nie może uprawiać sportu, a skoro tak jest, to jakim cudem którakolwiek miałaby znaleźć się w drużynie narodowej?", twierdził sportowy rzecznik talibskiego rządu Atal Mashwani. Ze jego stanowiskiem nie zgadza się m.in. ONZ, które wielokrotnie napominało Afganistan w sprawach ograniczanych przez nich praw kobiet.