"MKOl z zadowoleniem przyjmuje wsparcie G7 dla autonomii sportu i zaleceń MKOl dotyczących udziału zawodników z rosyjskim lub białoruskim paszportem, wyłącznie jako indywidualnych, neutralnych sportowców. To zaangażowanie na rzecz autonomii organizacji sportowych pojawia się w decydującym momencie, kiedy jest ona zagrożona przez kilka rządów. Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni Liderom G7 za ich jednoznaczne oświadczenie" - przekazał Thomas Bach w komunikacie po spotkaniu grupy państw G7. Przywódcy siedmiu krajów (USA, Włoch, Francji Wielkiej Brytanii, Kanady, Niemiec i Japonii) zasygnalizowali, że Rosjanie i Białorusini nie mogą występować na arenach międzynarodowych pod własnymi flagami narodowymi. Wpisuje się to w zalecenia wydane wcześniej przed Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Takie postawienie sprawy po raz kolejny mocno rozzłościło Rosjan. Ostro wypowiada się dwukrotny mistrz olimpijski w hokeju na lodzie, Wiaczesław Fietisow. Kolejny bolesny cios dla Rosjan. Dwukrotna mistrzyni olimpijska wykluczona Fietisow nie hamuje się po decyzji MKOl: "Na jakiej podstawie?" "Myślę, że to hańba, bezprawie" - tak słowa Bacha i zalecenia MKOl komentuje Fietisow cytowany przez agencję TASS. Nie podoba mu się zwłaszcza to, że sportowcy z Rosji i Białorusi - jeśli chcą brać udział w międzynarodowych zawodach - muszą podpisać oświadczenie o niepopieraniu wojny w Ukrainie. Poza tym nie mogą być związani z rosyjskimi służbami i wojskiem. "Na jakiej podstawie to wszystko się robi? Czy są jakieś dokumenty wskazane w Karcie Olimpijskiej lub coś w tym rodzaju? Nie rozumiem, czemu tak jest. Niech więc inni zostaną zapytani, jaki jest ich stosunek [do wojny - przyp. red.]. Program powinien być dla wszystkich, polityka powinna być jasna, a decyzja powinna być skonsolidowana" - mówi wzburzony. Już wcześniej Fietisow podburzał i namawiał swoich rodaków do "nieuginania się". "Dziś mówią macie tyle i chodźcie, a jutro powiedzą na przykład - zdejmijcie krzyż z piersi, albo coś innego... O czym my mówimy... Jakaś głupota. Musimy od razu dać jasno do zrozumienia, że wrócimy do światowego sportu pod jednym warunkiem – z flagą i hymnem, a nie uginać się z czymś innym" - denerwował się. Potem forsował postulat o rozdziale polityki od sportu, tak chętnie podnoszony przez kremlowską propagandę i używany wyłącznie wtedy, gdy jest jej to na rękę. "Mówię o tym od dawna. Sportowcy nie są winni temu, co się dzieje. Dziś jesteśmy zobowiązani nie dzielić społeczeństwa, a wręcz przeciwnie – konsolidować je. Czas jest zupełnie inny i musimy dobrze przemyśleć, co robić w tym zakresie" - zaapelował. Napady szału w Rosji po decyzji MKOl. Maksym Agapitow rzuca oskarżeniami. "Upokarzająca deklaracja"