Ruchy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nieustannie mocno emocjonują Rosjan i wywołują w nich najgorsze, wściekłe reakcje. Nie mogą pogodzić się oni z tym, że do rywalizacji na sportowych arenach światowych mogą być dopuszczeni tylko pod konkretnymi warunkami. Chodzi m.in. o wymóg występów pod neutralną flagą, bez możliwości odsłuchania hymnu narodowego. Z Moskwy słychać głosy o rzekomej "dyskryminacji" i łamaniu zasad Karty Olimpijskiej. Irytacji nie krył m.in. były biathlonista i dwukrotny medalista igrzysk olimpijskich, Dmitrij Wasiliew. "Groził", że Rosja niekoniecznie przyjmie zasady MKOl-u. Teraz furia zdaje się sięgać zenitu. A to po tym, jak szef MKOl-u, Thomas Bach, ogłosił decyzję o ujawnieniu listy krajów zaproszonych na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Wśród 203 państw zabrakło miejsca dla Rosji i Białorusi. Te mogą zostać "doproszone" za kilka miesięcy. Sprawa nie jest jednak taka pewna. "Jesteśmy marzycielami. Misją igrzysk olimpijskich jest rozwiązanie całego świata w pokojowej rywalizacji. W naszym kruchym świecie pełnym konfliktów, podziałów i wojen potrzebujemy tej jednoczącej siły bardziej niż kiedykolwiek. Igrzyska olimpijskie muszą zawsze budować mosty, nigdy nie mogą wznosić murów" - mówił Bach. Na reakcje z Rosji długo nie trzeba było czekać. Oficjalny koniec bojkotu. Przełomowa zmiana w ukraińskiej polityce Rosja reaguje na decyzję MKOl-u. Zaklinają rzeczywistość. "Będziemy w stanie przygotować godną odpowiedź" Wicepremier Federacji Rosyjskiej Dmitrij Czernyszenko decyzji MKOl nie przyjął dobrze, choć przyznał, że zaskoczeniem nie była. Od razu, w moskiewskim stylu, zaatakował światową federację. "Oświadczenie szefa MKOl nie było dla nas nowością. MKOl już dawno zmienił się z organizacji broniącej interesów sportowców w strukturę, w której rozkwita gerontokracja i monopol wybranych narodów" - stwierdził cytowany przez R-Sport. Tak czy inaczej Rosjanom najwyraźniej trudno pogodzić się z biegiem zdarzeń. Przekraczają granice i przekonują, że... sami zorganizują podobne do igrzysk zawody. "Nasz kraj ma ogromne doświadczenie, motywację i perspektywy do samodzielnego podejmowania formatów na skalę olimpijską, a nawet większą" - zarzeka się Czernyszenko. Od razu mówi, jakie turnieje odbędą się w jego kraju. "Rosja nie będzie odizolowana od sportu międzynarodowego. Już niedługo tylko w naszym kraju odbędzie się Międzynarodowy Akademicki Festiwal Sportowy z udziałem przedstawicieli SCO [Szanghajska Organizacja Współpracy - przyp. red.], BRICS, CIS [Wspólnota Niepodległych Państw], w 2024 roku po raz pierwszy odbędą się Igrzyska Przyszłości, Igrzyska Przyjaźni, Gry BRICS" - przekonuje. Przedstawicieli jakich krajów może mieć na myśli? Do organizacji, które wymienił, należą (oprócz Rosji) m.in. Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Mołdawia, Białoruś, Armenia i Azerbejdżan. Wielki skandal na mistrzostwach świata po decyzji Ukrainy. Rosjanka nie wytrzymała, jest protest