Igrzyska olimpijskie to wielkie święto sportu, najważniejsze zawody czterolecia, a dla niektórych dyscyplin jedyna okazja, by zaprezentować się szerokiej publiczności. Organizatorzy imprezy, która rozpocznie się już za dwa lata, mają jednak spore problemy. Niedawno poinformowali, że rywalizacja w: bobslejach, saneczkarstwie i skeletonie odbędzie się poza granicami Włoch. To będzie pierwszy taki przypadek w historii zimowych igrzysk olimpijskich. To nie jest zaskoczenie, bo o takim rozwiązaniu mówiło się już od wielu miesięcy. Wszystko dlatego, że plany budowy nowego toru w miejscu zburzonego w Cortinie d'Ampezzo utknęły w martwym punkcie. Żadna firma nie stanęła bowiem do przetargu. Do tego narastał sprzeciw ekologów. Oczywiście górę wzięły też aspekty finansowe, a także czas, którego pozostaje coraz mniej. Włoski rząd chce uniknąć wpadki Chociaż zimowe igrzyska odbywały się w Italii całkiem niedawno, bo w 2006 roku gospodarzem był Turyn, to jednak tor w Cesanie, gdzie odbywały się sporty ślizgowe, jest nieczynny. Podobnie jak i inne włoskie tory. Budowa torów lodowych to odwieczny problem zimowych igrzysk olimpijskich. Nie są to obiekty pożądane ze względu na ekologię, ale też są to obiekty bardzo drogie w budowie i utrzymaniu. Pomoc zaoferowały znajdujące się niedaleko Innsbruck czy słynne szwajcarskie Sankt Moritz, gdzie znajduje się chyba najsławniejszy tego typu obiekt na świecie, znany m.in z filmów o Jamesie Bondzie. Dla Włochów będzie to jednak policzek, bo bobsleje, nazywane zimową Formułą 1, to sport niszowy, ale bardzo prestiżowy. Dlatego włoski rząd nie chce dopuścić, by po raz pierwszy w historii część dyscyplin z zimowych igrzysk musiała być rozgrywana w innym kraju. Tamtejszy wicepremier i minister spraw zagranicznych Antonio Tajani stwierdził, że trzeba zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Czy to więc oznacza, że Włosi jednak zatrzymają u siebie sporty ślizgowe? Dla saneczkarstwa, bobslejów i skeletonu byłoby to bardzo dobrą wiadomością, bo jednak klimat igrzysk czuć w kraju organizatora, a nie w miejscu, gdzie kilka dyscyplin trzeba było wypożyczyć.