Po rozpoczęciu przez wojska Władimira Putina wojny w Ukrainie, w wielu dyscyplinach podjęto decyzję w sprawie wycofania sportowców z Rosji i Białorusi, która zawarła sojusz z dyktatorem z Moskwy. I choć mówiło się, że zawodnicy pochodzący z państw agresorów nie powinni wracać do międzynarodowej rywalizacji, w piątek (8.12) podjęto zaskakującą decyzję. Otóż Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił, że Rosjanie i Białorusini pojawią się na IO. Są zobowiązani jednak do przestrzegania przepisów: zakaz eksponowania symboli narodowych: flag, emblematów i brak możliwości odśpiewania hymnów państwowych. Po publikacji wspomnianego komunikatu w sieci zaroiło się od komentarzy. W sprawie wypowiedzieli się nawet sportowcy. Decyzja MKOl ws. Rosjan. - Nie - mówi szef World Athletics Rosjanie nie świętują. Są wściekli ws. decyzji MKOI-u. Padają mocne słowa Co ciekawe, sami zainteresowani czują się pokrzywdzeni takim traktowaniem swoich reprezentantów. Już po ogłoszeniu decyzji zagraniczne media grzmiały o wielkiej niesprawiedliwości. "Czym innym było to, że występowaliśmy na równych warunkach i rywalizowaliśmy na równych warunkach z innymi sportowcami. Inną rzeczą jest to, że jesteśmy proszeni o udział w tak upokarzających warunkach. Zainteresowanie tymi igrzyskami w naszym kraju i wśród sportowców będzie minimalne"- twierdził były minister sportu Paweł Kołobkow. A to nie wszystko, bowiem do głosu doszli już nawet sportowcy, którzy wprost mówią, co myślą o imprezie czterolecia w Paryżu. Siergiej Fiedorowcew - utytułowany wioślarz, który w swoim dorobku ma między innymi złoty medal igrzysk olimpijskich z 2004 r. nie gryzł się w język. "W mojej opinii jako obywatela Rosji, wyjazd na igrzyska olimpijskie w Paryżu w neutralnym statusie jest po prostu nie do zaakceptowania. Warunki stawiane przez MKOl, są dla nas kpiną" - denerwował się 43-latek w rosyjskich mediach. "Jako obywatel sądzę, że ta decyzja jest upokarzająca. Moim zdaniem nie warto jechać do Paryża" - dodał. Igrzyska Olimpijskie 2024 odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia. W Rosji wrze po decyzji MKOl-u. Aż Władimir Kliczko nie wytrzymał, to hańba. "Dyskredytowanie ducha"