Plany Francuzów coraz bardziej niepokoją. Na razie bowiem nikt nie wycofał się z pierwotnych planów przeprowadzenia ceremonii otwarcia, choć coraz częściej mówi się o zagrożeniu terrorystycznym. Wspominał o tym nawet Emmanuel Macron, prezydent Francji, który przyznał, że rozważane są także inne warianty związane z ceremonią otwarcia igrzysk, którą przecież obejrzą na świecie miliardy widzów. Organizatorzy igrzysk mają spore kłopoty. Jeden zakaz i lawina protestów Ceremonia otwarcia igrzysk w Paryżu. Coraz większe obawy świata Niepokój dotyczący tego wydarzenia nie dotyczy tylko Francji. Zaczyna on się rozlewać po całym świecie. - Jestem bardzo zaniepokojony przebiegiem tej ceremonii - przyznał wprost Andy Anson, szef Brytyjskiego Stowarzyszenia Olimpijskiego. Plan dotyczący przeprowadzenia ceremonii otwarcia z takim przytupem narodził się kilka lat temu. Od tego czasu sytuacja na świecie uległa wielkiej zmianie. Przede wszystkim Rosja napadła na Ukrainę. Do tego mamy otwarty konflikt z Strefie Gazy. To wszystko spotęgowało ryzyko nieprzewidzianych sytuacji. Tym bardziej że w czasie obu konfliktów poznać można było niszczącą moc dronów. Francuskie służby specjalne obawiają się nie tylko ataku arabskich terrorystów, które zdarzały się już w czasie dużych imprez sportowych, ale też prowadzenia przez Rosję wojny hybrydowej, która mogłaby mieć znaczący wpływ na igrzyska. Zagrożenia zatem są naprawdę poważne. Tym bardziej że Rosja ma swoje powody i pewnie zależy jej na tym, by jak najbardziej zepsuć święto sportu. Byłoby to jej z pewnością na rękę. Według planu łodzie z olimpijczykami mają pokonać sześciokilometrowy odcinek rzeki. Na brzegach mają gromadzić się widzowie. To idealne miejsce do przeprowadzenia ataku, a przecież nikt tego nie chce. Można już teraz śmiało stwierdzić, że to plan, który budzi coraz poważniejsze obawy i raczej należy się nastawić na warianty zastępcze. Z kolei w rozmowie z TVP Sport dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą wspomniał o tym, że organizatorzy przeprowadzili testy tarczy antydronowej, ale był on nieudany. Mimo tego Majewski zachowuje spokój. - Wierzymy, że to będą bezpieczne igrzyska. Zazwyczaj jest spokojnie i oby tak było także tym razem - przyznał 42-latek. - Chcę wierzyć, że organizatorzy igrzysk będą mieli gotowe plany awaryjne. Myślę, że przynajmniej kilka z nich muszą mieć z tyłu głowy. Nie wiadomo jednak, jak zaawansowane są te plany - mówiła amerykańskim mediom Sarah Hirshland, dyrektor wykonawcza Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego. Ceremonia otwarcia w wiosce olimpijskiej? Amerykanie razem ze sportowcami wyślą do Paryża aż 70 tajnych agentów, a to najlepiej świadczy o tym, jak niebezpiecznie może być w stolicy Francji. - Nas nie stać na zatrudnianie i wysyłanie agentów, ale zobaczymy, jak będzie. My wysyłamy reprezentację, a ochroną zajmuje się organizator - powiedział Majewski. Prezydent Francji przekonywał, że jego kraj jest gotowy na zmianę wariantów ceremonii otwarcia. Najmniej prawdopodobnym wydaje się przeniesienie ceremonii na Stade de France, bo tak zawody będą już rozgrywane dwa dni przed oficjalnym rozpoczęciem. W każdym razie jest on brany też pod uwagę. Laurent Nunez, szef paryskiej policji, mówił na niedawnym spotkaniu z mediami, że zamiast Stade France mogłoby to być też inne miejsce. Wielu sugeruje, że w związku z narastającym zagrożeniem pod uwagę jest brany wariant w skali mikro, który mógłby być przeprowadzony w wiosce olimpijskiej. Miałoby to format protokołu. Co do pierwszej wersji, to na razie wyraźnie zmniejszono liczbę widzów. Zamiast miliona zgromadzonych na brzegach Sekwany ma ich być około 325 tysięcy. To i tak olbrzymia liczba. W całym kraju porządku w czasie igrzysk ma strzec 45 tysięcy policjantów i żołnierzy, a także posiłki z innych krajów, w tym także z Polski. Jedno jest pewne. 26 lipca Paryż będzie najlepiej strzeżonym miejscem na świecie.