Po przełomowej, z punktu widzenia Ukrainy, decyzji tamtejszego ministerstwa sportu dotyczącego zakończenia bojkotu imprez, na których startują Rosjanie, mistrzyni olimpijska Olha Charłan stanęła do pojedynku z Rosjanką Anną Smirnową. Ukrainka nie podała ręki rywalce, co doprowadziło do kuriozalnych scen na planszy i przerwania zawodów. Co więcej, wyciągnęła szablę przed siebie, trzymając Rosjankę na odległość pchnięcia, co wywołało spore kontrowersje. A trzeba zaznaczyć, że w szermierce zawodnicy mają obowiązek podania rywalom ręki. Jego brak skutkuje karą. I tak też stało się, po proteście Smirnowej, która zablokowała zawody, ostatecznie postanowiono zdyskwalifikować Charłan. Nieoczekiwana sytuacja ws. Ukrainki. MKOl wkroczył do akcji Pomocna dłoń od Bacha Dość nieoczekiwanie pomocną dłoń do Ukrainki wyciągnął przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach, który zapowiedział, że jeśli Charłan nie zdoła wywalczyć olimpijskiej kwalifikacji i z powodu dyskwalifikacji w Mediolanie zabraknie jej punktów, przyzna jej specjalny bilet do Paryża. Partner gwiazdy uderza po dyskwalifikacji. "Po raz pierwszy się wstydzę" Sytuacja Ukraińców porównana do Holokaustu O tym, jak wielki wpływ na cały światowy sport miała sytuacja Olhy Charłan, najlepiej pokazuje artykuł, który ukazał się w "Washington Post". Autor Andreas Kluth uderzył w bardzo wysokie tony, jednak jego punkt widzenia podziela bardzo wiele osób ze sportowego środowiska. I nie tylko. "Często mówi się, że sport to sposób ludzkości na sublimację brutalnych konfliktów - wojny bez strzelania, jak to ujął George Orwell. Wydarzenia takie jak igrzyska olimpijskie powinny wykraczać poza politykę. Ale czy sport - czy cokolwiek innego - może naprawdę być apolityczny lub amoralny?" - pyta autor i dodaje. "Jak zauważa Elina Switolina, Rosja i Białoruś — podobnie jak Związek Radziecki w okresie zimnej wojny — wykorzystują swoich sportowców w celach propagandowych. To samo często dotyczy artystów i innych ambasadorów kultury. Dlatego na przykład monachijska orkiestra symfoniczna zwolniła swojego sławnego dyrygenta, Walerego Georgiewa. Jest Rosjaninem i odmówił potępienia inwazji rozpoczętej przez jego przyjaciela, prezydenta Rosji Władimira Putina". Opisując całą skomplikowaną sytuację, związaną z Charłan, ale i resztą ukraińskich sportowców, autor przechodzi do niezwykle mocnej puenty. Porównania do Holokaustu, szczególnie w naszym kraju, zawsze każą spojrzeć na sprawę z dystansem. Trudno jednak odmówić racji Kluthowi, bo choć porównanie kontrowersyjne, to nie można odmówić mu trafności.