Ukraina postanowiła, że zbojkotuje międzynarodowe zawody sportowe z udziałem Rosjan, w tym także kwalifikacje olimpijskie, chociaż decyzja MKOl nie dotyczy jeszcze samych igrzysk olimpijskich. Międzynarodowy Komitet Olimpijski na razie zdecydował, że godzi się na start Rosjan i Białorusinów w zawodach międzynarodowych pod kilkoma warunkami, takimi jak brak symboli narodowych i flag, jedynie indywidualnie z zakazem występów reprezentacji i sportów drużynowych, a także z pominięciem zawodników aktywnie wspierających agresję na Ukrainę i propagandę rosyjską. I to jest właśnie - póki co - furtka dla Ukraińców, którzy mimo ogłoszenia bojkotu zawodów międzynarodowych, mogą jeszcze wystartować na igrzyskach w Paryżu. Jest to możliwe tam, gdzie występ w zawodach z udziałem Rosjan nie jest konieczny. W rywalizacji drużynowej nie ma Rosji A zatem rzecz dotyczy chociażby sportów drużynowych, w których Rosja nie startuje i nie walczy o Paryż. W tym wypadku Ukraina jest w grze w bardzo wielu sportach, chociażby piłce nożnej - tu doszła do finałów tegorocznych Mistrzostw Europy U-21. A pamiętajmy, że Ukraina to aktualny młodzieżowy mistrz świata w piłce nożnej. Tyle, że zdobyła ten tytuł już cztery lata temu, na boiskach w Polsce. Dwa lata temu mundial został odwołany z uwagi na pandemię, a w tym roku jego organizację odebrano Indonezji, która nie wpuściła na Bali delegację Izraela. Podobnie jest w siatkówce, gdzie ukraińskie reprezentacje kobiet i mężczyzn szykują się do startu w turniejach kwalifikacyjnych, a w piłce ręcznej Ukraińcy bija się o mistrzostwa świata, skąd można awansować na igrzyska w Paryżu. W żadnej z tych rywalizacji nie ma Rosji, zatem drużyny ukraińskie wypełniają stawiane im przez rząd warunki - brak rywalizacji z najeźdźcą. Ukraina może wystartować w tenisie. To paradoks Paradoksalnie podobnie rzecz się ma z tenisem, w którym od dawna Rosjanie i Białorusini są dopuszczani do gry jak gdyby nic się w Ukrainie nie wydarzyło. Teraz nawet Wimbledon jest o krok od dopuszczenia do rywalizacji graczy z tych krajów, czemu dotąd się sprzeciwiał. Niemniej w kontekście igrzysk olimpijskich nie ma to aż takiego znaczenia, jako że tu decydująca kwalifikacją jest Puchar Davisa, zatem rywalizacja drużynowa. Aby gracz czy zawodniczka mogły wystąpić w Paryżu, muszą być odpowiednio wysoko w rankingu i reprezentować kraj w tych zawodach - Pucharze Davisa albo BJK Cup. A w nich także nie ma Rosji, zatem Ukraińcy i zwłaszcza niezwykle mocne w tenisie Ukrainki mogą ubiegać się o olimpijski awans bez łamania rządowych wytycznych. Jasne jest jednak, że Ukraina dotąd nie ogłosiła bojkotu igrzysk w Paryżu głównie dlatego, że MKOl jeszcze się nimi nie zajął i nie wiadomo, czy dopuści do olimpijskiej rywalizacji Rosjan i Białorusinów. Nie ma więc powodu, aby bojkotować coś, co jeszcze nie ma ustalonych reguł. Wiele jednak wskazuje na to, że komitet pójdzie tą samą drogą i dopuści reprezentantów krajów napadających na Ukrainę, a wtedy należy spodziewać się bojkotu już całych igrzysk, a nie tylko kwalifikacji.