Francesco Ricci Bitti, szef Federacji Letnich Igrzysk Olimpijskich, ujawnił tę wiadomość na łamach francuskiej gazety "l'Equipe". Jak mówi, wdrożony zostanie system polegający na zbieraniu od Rosjan i Białorusinów deklaracji zgodności z dyrektywami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Jak informowaliśmy, takie deklaracje podpisują tenisiści z Rosji i Białorusi, którzy chcą wystartować w turnieju wimbledońskim - a zatem imprezie, która rok temu usunęła ich z rozgrywek, a teraz zmuszona została dopuścić. System na zostać rozciągnięty także na inne sporty. Zdaniem Ricciego Bitti, rosyjscy i białoruscy sportowcy będą musieli podpisać deklarację neutralności, aby móc wrócić do zawodów na szczeblu międzynarodowym. Jest to zgodne z założeniami MKOl, który wydał zalecenia dopuszczające Rosjan i Białorusinów pod warunkiem, że będą używali neutralnych baw, nie poprą wojny w Ukrainie, nie będą członkami sił zbrojnych Rosji i nie będą wspierali rosyjskiej propagandy. Deklaracje są niejako tego konsekwencją. CZYTAJ TAKŻE: Rosja uważa, że Polska i inne kraje chcą ustawić igrzyska olimpijskie Za podpis pod potępieniem wojny jest w Rosji proces karny Przy czym Francesco Ricci Bitti zaznaczył, iż on wspiera ten projekt, ale jest zdecydowanie przeciwny wymuszaniu na Rosjanach i Białorusinach podpisu pod deklaracjami niezgody na wojnę w Ukrainie. Mogłoby to bowiem ściągnąć na nich niebezpieczeństwo i narazić na zarzuty o zdradę stawiane w ich krajach. - Zawodnicy z Rosji i Białorusi, którzy będą chcieli startować w zawodach międzynarodowych, dostaną do podpisu deklarację neutralności, którą przygotowujemy. Mam jednak nadzieję, że tego jednego ryzykownego zapisu w niej nie będzie - rzekł Ricci Bitti. - Podpisanie czegoś takiego oznacza w Rosji zarzuty prokuratorskie i odpowiedzialność karną. Nie możemy tego wymagać od sportowców. Jak dodał, kontrola tego czy w każdych, nawet najmniejszych zawodach startują wyłącznie Rosjanie i Białorusini z podpisanymi deklaracjami zostanie powierzona Sportowemu Sądowi Arbitrażowymi. Będzie trudna, ale możliwa. Ukraina dalej się sprzeciwia. "Nie wystartujemy" Francesco Ricci Bitti na forum w Strasbourgu odniósł się do protestu ukraińskiego wiceministra sportu Andrija Czosnokowa, który podtrzymał stanowisko swego kraju. To stanowcze "nie" dla jakiegokolwiek startu Rosjan i Białorusinów, czy z podpisanymi deklaracjami, czy nie. Ukraina będzie bojkotowała zawody z ich udziałem, choćby zadeklarowali neutralność. Jak mówi Czosnokow, neutralność w obliczu krwawej wojny w Ukrainie nie istnieje, jest fikcją. Ricci Bitti argumentował, że MKOl nie może zignorować stanowiska ONZ, która sprzeciwiła się dyskryminacji tylko z uwagi na paszport. Łucznictwo, szermierka, pięciobój nowoczesny, skateboarding, strzelectwo, tenis stołowy, taekwondo, triathlon i zapasy zdecydowały się na powrót sportowców z Rosji i Białorusi w neutralnych barwach, podczas gdy lekkoatletyka, badminton, koszykówka, jeździectwo, wspinaczka sportowa i surfing postanowiły utrzymać zakazy ich startów. MKOl musi poradzić sobie z tą schizmą i niejednolitością zachowania poszczególnych federacji sportowych.