Sprawa udziału sportowców rosyjskich i białoruskich w igrzyskach w czasie, gdy na Ukrainie trwa wojna wywołana przez Rosję, wciąż budzi wiele kontrowersji na całym świecie. Podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami w Courchevel Bach odpowiadał niemal wyłącznie na pytania na ten temat. Thomas Bach: Historia pokaże, kto robi więcej dla pokoju Niemiecki prawnik, były szermierz, obecnie przewodniczący MKOl od razu musiał się zmierzyć z kategoryczną sugestią, że MKOl staje po złej stronie historii. - Nie - odpowiedział. - Historia pokaże, kto robi więcej dla pokoju. Ci, którzy starają się nawiązać dialog, czy ci, którzy chcą dzielić - dodał. Wskazał na przykład sportowców z Korei Północnej i Południowej, Izraela, Palestyny, czy Kosowa, którzy startowali w igrzyskach. - Naszą rolą jest łączenie ludzi. Robiliśmy to z wielkim sukcesem - zapewnił. Odwołał się także do przypadku sportowców z Niemiec i Japonii, którzy z kolei nie dostali zaproszenia na igrzyska w Londynie w 1948 roku, trzy lata po zakończeniu II wojny światowej oraz sportowców z Republiki Południowej Afryki, niestartujących w igrzyskach w latach 1964 - 1988 z powodu polityki apartheidu prowadzonej w RPA. Prawa człowieka przede wszystkim Analizując obecną sytuację Bach powołuje się na rozmowę ze Sprawozdawcą Rady Praw Człowieka ONZ. - Powiedział nam, że wykluczenie sportowców rosyjskich i białoruskich tylko ze względu na paszport jest naruszeniem praw człowieka - stwierdził. Odniósł się przy tym do reakcji niektórych krajów które myślą o bojkocie igrzysk w przypadku dopuszczenia sportowców z Rosji i Białorusi. - Widzieliśmy oświadczenia krajów bałtyckich lub innych, które wyrażają ich zaniepokojenie. Niestety, nie odnoszą się one do kwestii praw człowieka, a musimy je traktować poważnie - stwierdził. - To nie rządy decydują o tym, kto wystartuje w igrzyskach - zapowiedział. W ubiegłym tygodniu o kwestii ewentualnego bojkotu wypowiedział się polski minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk. Wcześniej szef resortu wraz ze swoimi odpowiednikami z krajów bałtyckich wydali oświadczenie stanowczo sprzeciwiające się ewentualnemu występowi Rosjan i Białorusinów w Paryżu. "Dzielimy cierpienie Ukraińców" Ale czy MKOl pomija w takim razie głos Ukrainy, ofiary wojny? Prezydent Wołodymyr Zełenski w piątek na spotkaniu z szefami sportu krajów europejskich stanowczo powiedział, że "sportowcy rosyjscy nie mogą wziąć udziału w igrzyskach dopóki trwa inwazja na Ukrainę" i prosił o "respektowanie Karty Olimpijskiej". - Nie odnieśli się jednak do kwestii praw człowieka (rosyjskich sportowców - przyp. ok). A my musimy ten temat potraktować poważnie - stwierdził przewodniczący MKOl. - Chciałem jednak zapewnić, że w ostatnich miesiącach rozmawiałem z wieloma sportowcami z Ukrainy. Oni nas wspierają ponieważ wiedzą, że dzielimy ich cierpienie i podejmujemy wiele wysiłku, aby im pomóc - zapewnił Bach. Olgierd Kwiatkowski