Nie milkną echa afery wokół skandalicznych słów brązowej medalistki mistrzostw Europy w gimnastyce artystycznej, która gościła na jubileuszowym międzynarodowym turnieju "Warszawska Jesień". "Nienawidzę tego kraju całym sercem, a przede wszystkim ludzi, którzy tu mieszkają. Jestem tu tylko dlatego, że na mojej rodzinnej Ukrainie lotnisko zostało zamknięte" - pisała o Polsce i Polakach Włada Nikołczenko. Jej stanowisko potępiła Ukraińska Federacja Gimnastyczna, która wystosowała przeprosiny dla Polaków i zapowiedziała karę dyscyplinarną dla 20-latki. Sama Nikołczenko próbowała tłumaczyć się "załamaniem psychicznym". Przekonywała, że znalazła się w trudnej emocjonalnie sytuacji i że żałuje nieprzemyślanej wypowiedzi. "Nie chciałam nikogo urazić. Proszę, nie bierzcie tego do siebie. To nie ja to powiedziałem, przemówiły emocje we mnie. Przepraszam" - wyjaśniała. Mimo to kara jej nie ominęła. Włada została wydalona z ukraińskiej drużyny narodowej w gimnastyce artystycznej, co oficjalnie potwierdził pełniący obowiązki ministra młodzieży i sportu Matwij Bidny. Zasygnalizował, że władze ukraińskie za absolutnie niedopuszczalne uznają szerzenie tak szkodliwego przekazu, jaki wyszedł od zawodniczki. Jej wpis to dla Ukraińców źródło wstydu. "W czasie, gdy prezydent i rząd kraju dokonują niewiarygodnych wysiłków na arenie międzynarodowej, konsolidując poparcie innych krajów, naszym zadaniem jest pokazanie światu, że Ukraińcy to naród dojrzały, zdolny, mądry, godny bycia pełnoprawnym członkiem cywilizowanego społeczeństwa" - mówił Tribunie. O ocenę reakcji strony ukraińskiej poproszony został przez WP SportoweFakty Jan Piekło, były ambasador Polski w Ukrainie (2016-2019). Surowa kara za obrażanie Polski. Ukraińska gwiazda postawiona do pionu przez ministra Ukraińska gimnastyczka zaatakowała Polskę i Polaków. Ukraińcy szybko zareagowali. "Nie chcą punktów zapalnych" Jan Piekło nie ma wątpliwości. Tak błyskawiczna reakcja ukraińskich władz dowodzi, że "tamtejsi politycy zdali sobie sprawę, że nakręcanie animozji pomiędzy krajami służy tylko i wyłącznie rosyjskiej propagandzie". "Oni już wiedzą, że takie sytuacje są sprzeczne z ich interesami. Na tym etapie naszych relacji postrzegam to jako optymistyczne zjawisko" - komentuje dla WP SportowychFaktów. Jego zdaniem za prawdopodobne można uznać, że w sytuację z ukaraniem Włady i odcięciem się od jej wypowiedzi zaangażowały się ukraińskie elity "które nie chcą kolejnych punktów zapalnych w relacjach z Polską". Co na to wszystko Nikołczenko? Najwyraźniej stara się sprawiać wrażenie, jakby nic się nie stało. Na swoim profilu na Instagramie publikuje niedawne nagrania z Dubaju. "Z pewnością idę do celu, z pełną świadomością i z nową siłą. Nikt w tym życiu nie ma prawa Cię zatrzymać, jeśli temu uległeś - wiedz, że nie jesteś gotowy" - głosi obok radosnego wideo z plaży. Afera wokół ukraińskiej gimnastyczki. Marcin Gortat stanowczo reaguje