Kamiła Walijewa zaliczana jest do grona najbardziej utalentowanych łyżwiarek figurowych młodego pokolenia. Rosjanka profesjonalną karierę rozpoczęła jeszcze jako dziecko, a w wieku zaledwie 15 lat zdobyła swój pierwszy medal olimpijski. Niestety, krążkiem tym łyżwiarka nie miała okazji cieszyć się zbyt długo. Dwa dni po zakończeniu zmagań drużynowych na XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie ogłoszono, że podczas testów antydopingowych Walijewej wykryto substancję zakazaną - trimetazydynę. Co ciekawe, sytuacja Walijewej mocno skomplikowała się ze względu na wiek sportsmenki. Według Światowej Agencji Antydopingowej Rosjanka była bowiem chroniona prawda i jako osoba poniżej 16. roku życia nie mogła być wówczas sądzona jako winna złamania zasad antydopingowych. Wyrok łyżwiarka usłyszała dopiero w styczniu 2024 roku. Wówczas uznano ją za winną naruszenia zasad antydopingowych i zawieszono na okres czterech lat, od 25 grudnia 2021 roku do 25 grudnia 2025 roku. Wszystkie jej sukcesy osiągnięte w tym okresie, łącznie z medalem olimpijskim, zostały więc anulowane. Skandal dopingowy z udziałem chińskich pływaków ujrzał światło dzienne. Media przypominają sprawę Kamiły Walijewej Po kilku miesiącach od ogłoszenia ostatecznego wyniku w sprawie Kamiły Walijewej o Rosjance znów zrobiło się głośno. I to - co ciekawe - z powodu... chińskich pływaków. Australijska gazeta Daily Telegraph kilka dni temu dokonała szokującego odkrycia. Jak ustalili dziennikarze, 23 chińskich pływaków zostało dopuszczonych do rywalizacji podczas XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio pomimo otrzymania pozytywnych wyników w testach antydopingowych. W organizmach zawodników wykryto wówczas ten sam środek, co w przypadku Walijewej, a więc trimetazydynę. Chińskie władze stwierdziły jednak, że podczas testów doszło do tak zwanego "skażenia próbek" i dały zielone światło sportowcom, którzy podczas imprezy w Tokio zdobyli łącznie sześć medali, w tym aż trzy koloru złotego. Najciekawszy w przypadku chińskich pływaków jest fakt, że o całej sytuacji wiedziały zarówno Światowa Agencja Dopingowa, jak i Międzynarodowa Federacja Pływacka, które zgodziły się z oceną chińskich władz i powstrzymały się od nałożenia jakichkolwiek sankcji na reprezentantów Chin. WADA zwołała konferencję prasową. Tłumaczy różnice pomiędzy przypadkiem Kamiły Walijewej i przypadkiem chińskich pływaków W miniony poniedziałek WADA zorganizowała konferencję prasową. Jej przedstawiciele przyznali bowiem, że należy umożliwić dziennikarzom zadawanie pytań w związku z szokującym odkryciem australijskich mediów. Podczas spotkania z przedstawicielami mediów radca prawny Światowej Agencji Dopingowej, Ross Wenzel, zapytany został o różnice między przypadkiem Walijewej, która otrzymała czteroletnią dyskwalifikację i przypadkiem chińskich pływaków, w których przypadku nie nałożono sankcji. "Zasadniczą kwestią jest to, że w sprawie Walijewej nie można było wykluczyć, że farmakologiczna dawka trimetazydyny nie została przyjęta kilka dni wcześniej. (...) Kolejna różnica w przypadku Walijewej polega na tym, że pierwsza wersja łyżwiarki figurowej, zaprezentowana na spotkaniu CAS na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, nie miała poparcia ani ekspertów, ani producenta trimetazydyny. Wybrała wówczas inną wersję, na poparcie której nie przedstawiła dowodów. W przypadku chińskich pływaków nie mieliśmy powodów sprzeciwiać się wersji o przypadkowym skażeniu" - oznajmił Wenzel.