Decyzja oznacza, że Ukraina bojkotuje także kwalifikacje olimpijskie i chociaż decyzja MKOl nie dotyczy jeszcze samych igrzysk olimpijskich, oznacza de facto brak Ukrainy w Paryżu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski na razie zdecydował, że godzi się na start Rosjan i Białorusinów w zawodach międzynarodowych pod kilkoma warunkami, takimi jak brak symboli narodowych i flag, jedynie indywidualnie z zakazem występów reprezentacji i sportów drużynowych, a także z pominięciem zawodników aktywnie wspierających agresję na Ukrainę i propagandę rosyjską. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ. Decyzja na razie nie dotyczy samych igrzysk, ale pośrednio mocno na nie wpływa. Mówimy bowiem także o zawodach kwalifikujących do paryskiej rywalizacji. Można się było spodziewać, że Ukraina zareaguje na posunięcie MKOl i zareagowała. Rząd ukraiński zabronił swym sportowcom startu tam, gdzie są Rosjanie i wycofuje ich z rywalizacji międzynarodowej, o ile będzie w niej Rosja. Rygorem jest utrata statusu reprezentanta kraju i prawa używania jego symboli. Sprawy mają dopilnować ukraińskie federacje w poszczególnych sportach. W gruncie rzeczy oznacza to w praktyce wycofanie się Ukrainy z igrzysk w Paryżu, bowiem zawodnicy ukraińscy nie będą mieli jak zdobywać kwalifikacji. Ukraiński minister: Kariery ucierpią, ale rodziny przeżyją - Na posiedzeniu rządu podjęto decyzję protokolarną na wniosek ministra młodzieży i sportu Ukrainy, że weźmiemy udział w zawodach eliminacyjnych do Igrzysk Olimpijskich 2024 tylko tam, gdzie nie ma Rosjan i Białorusinów. W związku z tym udział wykraczający poza te kryteria może być podstawą do pozbawienia federacji ich statusu narodowego - poinformował Ołeh Nemczynow, minister gabinetu rady ministrów Ukrainy. Niemczynow przyznał, że taka decyzja może oznaczać, że niektórzy ukraińscy sportowcy stracą szansę na udział w igrzyskach olimpijskich, ale jest to cena, którą muszą zapłacić. - Wczoraj byłem na kolejnym pogrzebie mojego dobrego przyjaciela, który poświęcił ponad 20 lat lekkoatletyce i zginął w pobliżu Charkowa - dodał. - Nie może być mowy o rywalizacji sportowej ze sprawcami tej wojny albo ludźmi, którzy ją wspierają. I zaapelował: - Chcę powiedzieć sportowcom ukraińskim, którzy ucierpią z powodu naszej decyzji i będzie ona dla nich ciosem, że może wasza kariera sportowa zostanie przez to przerwana albo utrudniona, jednakże dzięki temu być może wasze rodziny przeżyją, a wojna się skończy.