Nie tylko zresztą jego, ale w ogóle ukraińskich sportowców. Decyzje zapadły na wysokich szczeblach państwowych, z pominięciem konsultacji z zawodnikami. Ukraina zabroniła swoim sportowcom jakichkolwiek występów w zawodach tam, gdzie są też Rosjanie. Mają tego dopilnować federacje sportowe, a jeżeli się wyłamią, grozi im delegalizacja. Dla Ukraińców szansa na występy są zatem tylko te zawody, gdzie rosyjscy zawodnicy nie startują. Wydawać by się mogło, że tak radykalna decyzja spotyka się w Ukrainie ze zrozumieniem w obliczu krwawej agresji i ludobójstwa, ale tak nie jest. Zdanie odrębne zgłosił ukraiński mistrz pływacki Mychajło Romanczuk. W rozmowie ze szwedzką agencją prasowa powiedział on, że ma wiele przemyśleń na temat tego rozwiązania, ale kluczowe jest to, że mu się ono nie podoba. Decyzja nie jest oparta na potrzebach ukraińskich sportowców i zupełnie pomija ich zdanie. CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski mistrz nie wytrzymał. Zmienia obywatelstwo Dodał również, że odpuszczenie rywalizacji z Rosjanami i Białorusinami, które oznacza wycofanie się Ukrainy z rywalizacji sportowej, to walkower i oddanie pola Rosji oraz jej propagandzie. Zgadza się ze zdaniem ukraińskiej federacji tenisowej, która stwierdziła, że brak rywalizacji także z Rosjanami będzie końcem ukraińskiego tenisa. To samo dotyczy innych dyscyplin. Na Twitterze ukraiński mistrz nadmienił, że jego zdaniem ukraiński sport uwsteczni się albo upadnie. Ukraina zgodziła się na wyjazd Mychajło Romanczuka Mychajło Romanczuk to pływak, który w Tokio był wicemistrzem olimpijskim na 1500 metrów stylem dowolnym. Zdobył też brąz na 800 metrów stylem dowolnym. Jest specjalistą od długich dystansów pływackich, mistrzem świata na krótkim basenie. Rok temu po agresji rosyjskiej na Ukrainie podjął kontrowersyjną decyzję o opuszczeniu kraju, aby móc przygotowywać się do startów w Hiszpanii. Dostał na to zgodę władz w Kijowie, więc wyjechał legalnie. Jego ojciec i jego trener poszli jednak na front. Jak podała ARD, żona i dziecko nie zdołały opuścić kraju.