Po decyzji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, rekomendującego dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do rywalizacji międzynarodowej, po spełnieniu określonych warunków, poszczególne federacje miały decydować, czy posłuchać MKOl, czy też nie. Rosjanie oburzeni. Co dalej z igrzyskami? Choć trwało to bardzo długo, IFSC w końcu zdecydowała się przychylić do rekomendacji MKOl. Na początku czerwca, po miesięcznych konsultacjach, które obejmowały spotkania z Komisją Zawodników i innymi zainteresowanymi stronami, w tym przedstawicielami MKOl, organizatorami najważniejszych wydarzeń oraz Ukraińską Federacją Alpinizmu i Wspinaczki, przedstawiono rekomendację, by umożliwić powrót Rosjanom i Białorusinom. Tutaj jednak pojawił się pewien kruczek, bo zawodnicy mieliby wrócić dopiero od 2024 roku. A to oznacza, że w praktyce nie będą mogli wziąć udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, bo nie zdążą wywalczyć kwalifikacji. Dmitrij Byczkow, prezes Rosyjskiej Federacji Wspinaczkowej, w rozmowie z agencją TASS grzmiał, że to naruszenie Karty Olimpijskiej. Coraz bliżej powrotu Rosjan. Decyzja zapadła "Nie zgadzamy się z takim stanem rzeczy i uważamy, że jeśli decyzja została już podjęta, to procedura mogłaby się rozpocząć od razu" - stwierdził Byczkow. "Nie ma realnej potrzeby czekania do 2024 roku, nie ma procesów, na których uruchomienie potrzeba aż sześciu miesięcy" - dodawał. Jego zdaniem, rekomendacje MKOl nie zostały zrealizowane, a decyzja ISFC jest tak naprawdę dla nich szkodliwa. Byczkow zapowiedział, że Rosjanie zamierzają podjąć działania, by przyspieszyć procesu powrotu do rywalizacji. IFSC pokazała jednak, że nie ugina się pod ich naciskami i nadzieje na to, że uda im się coś "ugrać", są niewielkie.