Matycyn kategorycznie zapowiedział, że nie pójdzie na żadne ustępstwa w tej kwestii. "Naszym celem jest przede wszystkim ochrona interesów naszych sportowców i trenerów, tworzenie środowiska rywalizacji poprzez wewnętrzny kalendarz, poprzez organizowanie turniejów w otwartym formacie w celu pozyskania zagranicznych partnerów. I to jest część polityki zagranicznej" - stwierdził. "Nie chcemy niszczyć międzynarodowego kalendarza i szanujemy działalność międzynarodowych federacji. I nadal zalecam naszym federacjom i władzom sportowym prowadzenie dialogu, szukanie możliwości jak największego udziału w międzynarodowych rozgrywkach. Ale jednocześnie nie dając powodu do zwątpienia w naszą samowystarczalność" - dodał. MKOl najpierw nie dopuszcza, a potem zgadza się na udział rosyjskich sportowców Rosjanie jak uchodźcy. Były szef grzmi: Nie zniszczą naszego sportu Po rosyjskiej agresji na Ukrainę Międzynarodowy Komitet Olimpijski zalecił, aby nie dopuszczać do startu zawodników z Rosji i Białorusi (wspiera Moskwę) do międzynarodowej rywalizacji, ale w tym roku zmienił zdanie, choć występ sportowców z tych krajów może odbywać się pod dużymi obostrzeniami (bez flag i hymnów, bez zawodników z klubów wojskowych, przy deklaracji, iż nie popiera się wojny). "Prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin powiedział, że nie kłócimy się z nikim, nie odwracamy się od nikogo, jesteśmy gotowi do dialogu. Ale na warunkach, które będą zgodne z naszymi narodowymi interesami. Dotyczy to bezwzględnie też sportu, wszelkie próby dyskryminowania, upolityczniania lub stwarzania możliwości udziału w zawodach na niedopuszczalnych dla nas warunkach są niedopuszczalne. Nie pójdziemy na ustępstwa" - zakończył minister sportu Federacji Rosyjskiej. Ukraina odziera MKOl ze złudzeń. Thomas Bach poirytowany, co zrobi Polska? MKOl natomiast wciąż jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, czy sportowcy z Rosji i Białorusi będą mogli wystąpić w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w Paryżu w dniach 26 lipca-11 sierpnia.