Maria Żodzik przyjechał do Polski na przełomie 2021 i 2022 roku. Ma polskie korzenie, a w naszym kraju oprócz uprawiania sportu studiuje również zarządzanie na Wschodnioeuropejskiej Akademii Nauk Stosowanych w Białymstoku. Reprezentuje klub KS Podlasie Białystok, a jej trenerem jest Robert Nazarkiewicz. Jej historia przypomina kilka podobnych, bo po agresji na Ukrainę rosyjskich wojsk, wspieranych przez reżim Aleksandara Łukaszenki, wielu sportowców z Białorusi zdecydowało się opuścić ten kraj i zakotwiczyć w Polsce. Skoczkini wzwyż ma duże szanse na to, by wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, bo cały czas stara się o polski paszport. I jest tego bardzo blisko. Pod koniec lutego minister Sławomir Nitras pozytywnie zaopiniował wniosek o nadanie polskiego obywatelstwa Żodzik. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, 27-latka może przywdziać biało-czerwone barwy jeszcze w tym półroczu. "W opinii PZLA ma potencjał do uzyskiwania dobrych rezultatów w konkurencji skok wzwyż. Jej dotychczasowe osiągnięcia pozwalają realnie myśleć o wypełnieniu minimum olimpijskiego i walce o finał olimpijski w przyszłości" - możemy przeczytać w komunikacie wspierającej ją federacji. Białoruska gwiazda w polskiej reklamie. "Uważają ją już za swoją" Wzrost popularności Żodzik sprawił, że lekkoatletka związała się z firmą odzieżową 4F i wystąpiła w jej reklamie przy okazji Dnia Kobiet wraz z Pauliną Paluch i Aleksandrą Krawczyk, specjalizującymi się w biegach sprinterskich. Spot został nagrany w ramach akcji "Siła kobiet". Został zauważony nie tylko w naszym kraju, ale także w ojczyźnie Żodzik, gdzie wciąż nie mogą przeboleć, że tracą tak dobrą zawodniczkę. W tym roku skoczkini wzwyż zaliczyła wszak 197 centymetrów i jeśli uda jej się wystąpić na igrzyskach olimpijskich, może powalczyć w Paryżu o czołowe lokaty. "Żodzik wciąż jest w trakcie zmiany obywatelstwa. Ale wydaje się, że Polacy już uważają ją za swoją" - czytamy na portalu "Tribuna". Z McDonalda na igrzyska? Historia Żodzik nieco różni się od tego, czego doświadczyła w Polsce Kryscina Cimanouska. Sprinterka, która uciekła z kraju rządzonego przez reżim Aleksandra Łukaszenki, od początku swojego pobytu pojawiała się w mediach i mogła liczyć na sporą pomoc. Wszystko odbywało się w zupełnie innej aurze. Zawodniczka specjalizująca się w skoku wzwyż przyjechała do naszej ojczyzny "po cichu", nie budząc większych emocji ani w Polsce ani na Białorusi. Żeby zarobić na życie, podjęła racę w McDonaldzie. I dopiero, kiedy trafiła na trenera Roberta Nazarkiewicza, mogła zrezygnować z dorabiania sobie w restauracji i skupić się na sporcie. A przede wszystkim na walce o igrzyska olimpijskie, które są jej wielkim marzeniem. Upragniony polski paszport jest coraz bliżej. A wraz z nim olimpijskie marzenia.