Polka desperacko walczy o igrzyska. Czas ucieka. Zgubiła ją wielka miłość
Dorota Borowska, wicemistrzyni świata i Europy w kajakarstwie, od tygodnia nie przespała nocy. Nie pozwala na to koszmar, który z potężnym impetem spadł na nią w najmniej oczekiwanym momencie. Clostebol - tak nazywa się substancja zakazana, którą wykryto w organizmie 28-letniej zawodniczki. Z tego powodu nie umieszczono jej na liście uczestników igrzysk olimpijskich w Paryżu. Podjęła jednak heroiczną walkę, by udowodnić swoją niewinność. Czasu zostało bardzo niewiele. Ostateczny wyrok w tej sprawie zapadnie 27 lipca.

- To jest najtrudniejsza walka, jaką dotąd toczyłam. Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że troska i miłość do mojego psa, a kocham go nad życie, spowoduje także problemy w moim życiu zawodowym, że może mi grozić kara... - mówi Dorota Borowska w obszernym wywiadzie dla Onetu.
Trauma, która stała się jej udziałem, początek ma we Włoszech. To tam, w trakcie obozu przygotowawczego, w górzystym terenie sportsmenka wybrała się na spacer z psem. Teddy odparzył sobie łapy. Weterynarz przepisał spray, w którym - jak się okazało - był clostebol.
Polska kajakarka na dopingu. Jaki środek stosowała? Na tym samym wpadła Therese Johaug
Borowska nadal wierzy, że weźmie udział w igrzyskach. Wyrok zapadnie 27 lipca
Specyfik aplikowany był czworonogowi w okresie 17-25 czerwca. Dwa dni później Borowska poddana została kontroli antydopingowej. W organizmie kajakarki wykryto substancje zakazaną. To zwiastowało dyskwalifikację.
28-latka nie znalazła się na liście polskich olimpijczyków na Paryż, mimo że uchodziła za kandydatkę do miejsca na podium. Początkowo była załamana, ale szybko zaczęła o siebie walczyć. Udała się do Strasburga, by w tamtejszym laboratorium przebadać sierść psa i swoje włosy.
- Co mam powiedzieć? Gram takimi kartami, jakie mam. Nie mam innego wyjścia. Nie mogę się poddać, muszę zrobić wszystko, co się da, żeby wygrać i nauczyć pracować w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Nie chcę się położyć i płakać, choć płakałam dużo - opowiada.
Nie mogę się poddać, muszę zrobić wszystko, co się da, żeby wygrać i nauczyć pracować w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Nie chcę się położyć i płakać, choć płakałam dużo.
Czasu na wyjaśnienie sprawy pozostało bardzo niewiele. Wylot do Paryża zaplanowano na 3 sierpnia. Ostateczny werdykt w tej sprawie ma zapaść 27 lipca. Jeśli Borowska udowodni swoją niewinność, znajdzie się na pokładzie samolotu i weźmie udział w imprezie czterolecia.
Tyle że... wyczekiwanie jest nie do zniesienia. - Jest trudno, ale staram się przede wszystkim nie tracić z oczu celu, który mam przed sobą. Cały czas wierzę, że wystąpię w Paryżu. I cały czas trenuję, chociaż od tygodnia nie przespałam nocy. W trakcie treningu jest w porządku, robię swoje, ale kiedy schodzę na ląd... Tysiąc razy dziennie sprawdzam maila, bo może akurat coś napisali.
Igrzyska olimpijskie w Paryżu odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia.


