Polka atakuje medal olimpijski. „Największą wojnę już wygrałam”
- Nie ma już na mnie żadnej presji. Największą wojnę już wygrałam, trzymam wiosło w ręce i wszystko zależy od mnie - mówi kanadyjkarka Dorota Borowska, która dwa dni przed startem dowiedziała się, że jednak popłynie podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Borowska została zawieszona po wykryciu w jej organizmie śladowej ilości środka dopingującego - klostebolu. Polka udowadniała jednak, że ta substancja dostała się do jej organizmu, gdy aplikowała lekarstwo swojemu psu. W końcu Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu stwierdził brak winy zawodniczki i w niedzielę Polka dostała zielone światło, by walczyć w Paryżu o medale olimpijskie.
- W pozytywnym nastawieniu podtrzymywał mnie fakt, że jestem niewinna. Najtrudniejsze była jednak bezsilność i moment czekania. Bo do czasu, gdy zbieraliśmy dowody i działaliśmy, to czas jakoś płynął, ale jak wszystko wysłaliśmy, to się zatrzymał - podkreślała Borowska zaraz po ślubowaniu w Domu Polskim.
- To był dla mnie trudny okres, ale udowodnił mi, że sport jest dla mnie aż tak ważny. Wiedziałam, że mi na nim zależy, ale nie wiedziałam, że aż tak. Sport jest u mnie na samej górze - dodała.
Polska zawodniczka przyznaje, że nie była pewna, czy całą sprawę uda się odkręcić jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi.
Myślałam, że będą nas trzymać do ostatniej chwili. Wiedziałam, że to się uda i sprawiedliwość zwycięży. Ale przyznam szczerze, że trochę stresowałam się, że to może się nie wydarzyć przed igrzyskami, ale wiedziałam, że po nich na pewno. Teraz jestem jednak przeszczęśliwa, że się udało i występ w Paryżu jest dla mnie piękną nagrodą. Nie ma już na mnie żadnej presji, największą wojnę zwyciężyłam, trzymam już wiosło w ręce i wszystko zależy od mnie
Polka na starcie stanie we wtorek. Według Grzegorza Kotowicza, prezes Polskiego Związku Kajakowego, w Paryżu będzie biła się o najwyższe cele.
- Miejmy nadzieję, że zostanie medalistką, a może nawet mistrzynią olimpijską - mówi Interii Kotowicz.
Borowska: - Zawsze byłam zmotywowana do walki o medal, ale wydaje mi się, że ta złość sportowa jeszcze dodatkowo pobudzi moją moc na starcie, więc liczę, że teraz będzie już tylko lepiej.
Z Paryża Piotr Jawor














