MKOl orzekł w marcu, że zawodnicy z Rosji i Białorusi powinni mieć możliwość startowania jako neutralni sportowcy, pod warunkiem, że nie popierają wojny na Ukrainie i nie są powiązani z wojskiem. Jednak ruch ten spotyka się z silnym sprzeciwem ze strony Ukrainy i kilku innych krajów. Dla przykładu Estonia niedawno orzekła, że "nie do pomyślenia" jest, aby rosyjscy i białoruscy sportowcy rywalizowali na światowej scenie, podczas gdy wojna trwa. Jednak i na to MKOl ma mocną odpowiedź. Europejskie rządy oskarżone o populizm "To godne ubolewania, że te rządy nie zajmują się kwestią podwójnych standardów, z którymi mieliśmy do czynienia w wezwaniach konsultacyjnych. Nie widzieliśmy z ich strony ani jednego komentarza na temat ich stosunku do udziału sportowców, których kraje są zaangażowane w pozostałe 70 wojen, konfliktów zbrojnych i kryzysów na świecie" - grzmią władze MKOl w komunikacie dotyczącym potencjalnego przyjęcia sportowców z Rosji i Białorusi. Thomas Bach i spółka oskarżają polityków o rażące lekceważenie wytycznych płynących z ONZ, a także o próbę upolitycznienia sportu, co wiązałoby się z upadkiem ruchu olimpijskiego. Jak możemy przeczytać w oświadczeniu, jak na razie udało się przed tym obronić, ale takie naciski budzą spory niepokój. "Jako organizacja globalna, MKOl musi radzić sobie w złożonej rzeczywistości. Świat nie jest czarny ani biały. Mamy do czynienia z kakofonią poglądów i konkurujących ze sobą interesów, które próbują pociągnąć nas w różnych kierunkach" - przekazał MKOl. Nie tylko Rosja i Białoruś. Trzy inne kraje mogą "wylecieć" z igrzysk Niezadowolenie w Rosji i na Ukrainie Co ciekawe, MKOl w swoim oświadczeniu jako zaletę polityki, którą prowadzi, podał, że niezadowoleni są z niej zarówno Rosjanie, którzy uważają tę organizację za "agentów USA", jak i Ukraińcy, oskarżający z kolei Bacha i spółkę o to, że sprzyja Moskwie. "Strona rosyjska chce, aby MKOl ignorował wojnę. Strona ukraińska chce, aby MKOl całkowicie izolował każdego, kto ma rosyjski i białoruski paszport. Oba stanowiska są diametralnie sprzeczne z naszą misją i Kartą Olimpijską. MKOl porusza się w tak trudnej sytuacji poprzez swoje wartości, które są jego kompasem. Dlatego zalecenia MKOl są skoncentrowane na sportowcach i odnoszą się do podstawowych wartości, takich jak pokój, jedność, solidarność i brak dyskryminacji. To nie jest łatwe, ale niezwykle złożone problemy polityczne nie mają łatwych rozwiązań. Tylko populiści udają, że mają uproszczone rozwiązania najbardziej złożonych problemów na świecie" - czytamy dalej w oświadczeniu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował również, że nie zaprosi komitetów z Rosji i Białorusi do igrzysk w Paryżu. To oznacza na razie tylko tyle, że zawodnicy stamtąd nie będą mogli wystąpić pod swoją flagą. Sami Rosjanie jednak łudzą się, że nawet i tę decyzję uda się jeszcze, w trakcie negocjacji, zmienić, co akurat wydaje się mało prawdopodobne. MKOl kontynuuje jednak narrację, że działa zgodnie z duchem sportu, a kraje takie jak Polska, wspomniana Estonia, czy inne środkowoeuropejskie nacje starają się ten sport upolitycznić. Uwagi o "godnych ubolewania podwójnych standardach" czy populistach są dość jednoznaczne. Choć trudno znaleźć wielu ludzi zajmujących się sportem, którzy by nie zarzucali tego właśnie... samemu MKOl-owi. Fatalne wieści dla mistrzyni olimpijskiej. Wszystko przez decyzję ws. Rosjan