Piknik Olimpijski - już dawno ręka tak nie bolała Julię Szeremetę
Tysiące lublinian pojawiło się na 26. Pikniku Olimpijskim. Mogli sprawdzić się w różnych dyscyplinach sportu – od curlingu, przez szermierkę, łucznictwo, boks strzelectwo po lacrosse i hokej na trawie. A do tego mogli ramię w ramię stanąć z medalistami olimpijskimi, zrobić wspólne zdjęcie, dostać autograf czy posłuchać wciągających historii o rywalizacji na igrzyskach. – Ręka aż bolała od podpisywania – mówiła Julia Szeremeta, wicemistrzyni olimpijska w boksie.

Piknik Olimpijski zorganizowano już po raz 26., ale pierwszy raz zawitał do Lublina. Powód był prosty - sukcesy tutejszych sportowców w igrzyskach. - To miasto może poszczycić się tym, że trzy z dziesięciu medali zdobytych w Paryżu, wywalczyli zawodnicy związani z Lublinem. Jedyne polskie złoto było dziełem rodowitej lublinianki - Aleksandry Mirosław. Po 32 latach bez medalu w boksie, srebro wywalczyła Julia Szeremeta [pięściarka lubelskiego Paco], a w drugim miejscu siatkarzy ogromny udział miał Wilfredo Leon z Bogdanki LUK - wyliczał Radosław Piesiewicz, prezes PKOl.
Na terenach Politechniki Lubelskiej pojawiło się tysiące osób, a co najważniejsze, mnóstwo dzieci młodzieży. Mogły spróbować sił w tych mniej popularnych, ale wciąż olimpijskich dyscyplinach jak np. hokej na trawie, szermierka, łucznictwo, kajaki, badminton, curling czy strzelectwo, a także tych klasycznych jak boks czy zapasy. Co ważne, dzieci miały od kogo brać przykład, bo gwiazdami pikniku byli olimpijczycy. A przyjechało ich ponad 50.
Tłumy przyszły spotkać się z olimpijczykami. Szeremeta wśród najbardziej rozchwytywanych
- To mój pierwszy piknik olimpijski. Będą pokazy szermierki. To znakomita okazja, żeby dzieci mogły poznać też te niszowe sporty - uważa Aleksandra Jarecka, brązowa medalistka olimpijska z Paryża w turnieju drużynowym. - Ten sukces sprawił, że stałam się bardziej rozpoznawalna, ale chciałabym, żeby to przekuło się właśnie w większe zainteresowanie szermierką wśród dzieci.
Kolejki po zdjęcia i autografy ustawiały się zarówno do tych "świeżych" medalistów, jak pięściarka Julia Szeremeta, czy właśnie Jarecka, a także tych z lat 70. czy 80. XX wieku Ryszarda Boska, Zygfryda Kuchy czy Wojciecha Fortuny. - Przyjechałam spod Krakowa specjalnie, by zrobić sobie z tobą zdjęcie - mówił do Szeremety pan w średnim wieku.
Ręka pięściarki uzbrojona tym razem we flamaster śmigała równie szybko jak w ringu. - To na pewno też jest przyjemne i fanom sprawia radość dać autograf. A nie zawsze są takie imprezy, na których można fanów spotkać. W tamtym roku była pierwszy raz na Pikniku Olimpijskim w Warszawie, ale teraz już występuję jako olimpijka z medalem - podkreślała Szeremeta. - Teraz impreza jest w Lublinie, w którym mieszkam, więc tym bardziej cieszę się, że tutaj jestem, a już w poniedziałek zaczynam przygotowania do mistrzostw świata.
75-letni mistrz świata i mistrz olimpijski Ryszard Bosek też co chwilę pozował do zdjęć i składał autografy. - Są dyscypliny mniej i bardziej popularne. Na tych piknikach jestem chyba od początku i zawsze jak przyjeżdżam, jest cudownie i pełno ludzi, a przede wszystkim młodzieży. To bardzo popularyzuje sport. To jest bardzo potrzebne dzieciom, żeby uprawiały obojętnie jaką dyscyplinę - twierdzi Bosek. - Mnóstwo młodych ludzi do mnie podchodzi, żeby robić sobie ze mną zdjęcia, wiedzą kim jestem. Jestem tym trochę zdziwiony, ale pewnie przekazali im to dziadkowie czy rodzice, a to dobrze o nich świadczy.
Olimpijczycy pokazali, że wciąż są w formie. Niezależnie od wieku wzięli udział w pokazowym meczu koszykówki 3x3. I tak 81-letni były piłkarz ręczny Kuchta stanął oko w oku z 22-letnią Szeremetą. - Ambicja sportowca nigdy nie słabnie. Głowa chciała, nogi też aż mi się zagotowało pod kopułką - uśmiechał się Kuchta.
Bosek z mocnym werdyktem. "To bardzo popularyzuje sport"
Prym na boisku wiódł Wojciech Bartnik, ostatni pięściarz z medalem olimpijskim. - Przed treningiem bokserskim w ramach rozgrzewki często graliśmy w koszykówkę. Kocham każdą dyscyplinę. Nawet w szachy zagram. Jak moja żona mówi, jestem maniakiem sportu - przyznał Bartnik. - To już chyba 26. piknik, a ja jestem dopiero czwarty, a 33 lata temu zdobyłem medal. Myślę, że jesteśmy tu potrzebni tej młodzieży. Mówią, że jest jakiś regres w boksie. A ja tego nie zauważyłem tak naprawdę. Była przerwa medalach, ale młodzież garnie się do boksu. Na fali tego co zrobiła Julka Szeremeta tym bardziej to widzę.
Na boisku koszykówki pojawił się też prezes PKOl, która akurat z tą dyscypliną, a wiele wspólnego. Był też prezesem Polskiego Związku Koszykówki. - Wszystko dopisało: pogoda, kibice, dzieci i młodzież oraz olimpijczycy - cieszył się prezes Piesiewicz. - Organizujemy piknik po to, żeby nasi wspaniali medaliści olimpijscy mieli styczność z tymi najmłodszymi adeptami. Żeby popróbowali różnych dyscyplin, bo w nich jest przyszłość. I my upatrujemy w tym promocji sportu, w tym także dyscyplin nieoczywistych. Lacrosse, hokej na trawie, kajaki czy łucznictwo. Nie wszyscy wiedzą, że można to sporty uprawiać, a to są fantastyczne dyscypliny. Mogą porozmawiać z mistrzami olimpijskimi i dowiedzieć też, ile trzeba poświęcić, by zdobywać medale olimpijskie.


