Francuzi mają spory problem, który sami sobie stworzyli. W pogoni za własną interpretacją kwestii laicyzmu, nie patrzyli na swoje zawodniczki. W ostatnich latach we Francji wzbiera fala niezadowolenia kierowana do muzułmanów, czego objawem stał się m.in. zakaz noszenia burek, czyli strojów całkowicie zasłaniających kobiece twarze. Igrzyska Olimpijskie od lat miały wizerunek imprezy, która słowo "tolerancja" odmieniała przez wszystkie przypadki. Po raz kolejny na tym obrazie pojawiła się jednak rysa. Francuzi postanowili wprowadzić jeden zakaz, który dotyczyć miałby tylko ich zawodniczek. Nic dziwnego, że do organizatorów spłynęła lawina protestów. Francuzki będą musiały zdjać hidżaby. Wszystko w imię sekularyzmu Według Komitetu Olimpijskiego, każda uczestniczka igrzysk będzie mogła nosić zarówno hidżab, jak i każdy inny symbol religijny i zasada ta ma obowiązywać w całej wiosce olimpijskiej. Dlaczego w takim razie francuskie zawodniczki usłyszały ze strony swojego rządu coś zupełnie innego? Ministra sportu Francji, była tenisistka Amelie Oudea-Castera, ogłosiła we wrześniu, że cała reprezentacja (zarówno zawodnicy, jak i pracownicy) ma prezentować neutralność religijną, w związku z czym nikt nie będzie mógł nosić chusty na głowie podczas imprezy. Francja ma problem. Fala protestów W odpowiedzi na decyzje płynące z francuskiego ministerstwa pojawiły się protesty. Swoje stanowisko przedstawiło ONZ, podkreślając, że żadna kobieta nie powinna być zmuszana zarówno do noszenia, jak i nie noszenia jakichkolwiek części garderoby. W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele Amnesty International. Swoje zdanie wypowiadały również na łamach BBC kobiety związane ze sportem m.in. piłkarka Veronica Noseda, dyrektorka klubu dla uchodźców Hilltop FC, Iqra Ismail czy założycielka klubu kobiecej piłki nożnej dla muzułmanek Sisterhood FC, Yasmin Abukar.Zdaje się jednak, że dla francuskiego rządu sprawa wydaje się przesądzona. W tym wypadku istotniejsza wydaje się kwestia pogarszających się nastrojów w ojczyźnie Napoleona. Widać to gołym okiem m.in. w sporcie, gdzie młodzi uzdolnieni muzułmanie albo wyjeżdżają reprezentować inne kraje albo kończą kariery przez zakazy związane z ich religią (chodzi nie tylko o hidżaby, ale również zwyczajowe częstsze przerwy w meczach w czasie Ramadanu). Ze strachu i zniechęcenia wielu z nich w ogóle nie angażuje się w sportowy rozwój. Organizatorzy igrzysk muszą przemyśleć, czy tak bardzo chcą odróżniać swoją reprezentację od innych uczestników i łamać tym samym prawa człowieka. Niespokojna politycznie Francja musi się zdecydować, czy lepiej jest zrobić ukłon w stronę konserwatywnej części społeczeństwa, czy też postawić na "egalité".