Przypomnijmy, że MKOl jakiś czas temu postanowił uchylić furtkę i zalecił, by poszczególne federacje dopuściły zawodniczki i zawodników z Rosji oraz Białorusi do rywalizacji, ale pod pewnymi warunkami. Ci mają występować pod neutralną flagą, bez możliwości odsłuchania hymnów państwowych. Poza tym nie mogą być związani z rosyjskimi i białoruskimi służbami i wojskiem. Czynnikiem dyskwalifikującym jest również udowodniony pozytywny stosunek do wojny w Ukrainie. Takie rozwiązanie nie podoba się jednak ani krajom, które dążyły do zawieszenia Rosjan i Białorusinów, ani samym zainteresowanym, którzy domagają się powrotu z pełnymi honorami, bez żadnych obostrzeń. Dlatego rosyjski minister sportu, Oleg Matytsin, ostatnio niejako przestrzegł wszystkich rodaków, którzy przystaną na warunki MKOl. Na konferencji "Sportowcy dla Pokoju i Wolności" pojawił się jednak zaskakujący pomysł na rozwiązanie tej sytuacji. Polska tworzy antyrosyjską koalicję. "Wszystko idzie w dobrym kierunku" Rosjanie będą finansować Ukrainę? Konferencja odbyła się w Tallinie, a zaangażowanych było w nią wielu sportowców z Ukrainy, ale też tych związanych z białoruską opozycją, mając w tym swoje cele. Na konferencji reprezentowanie były także m.in. Stany Zjednoczone, Finlandia, Estonia i Irlandia. W wydanej po zakończeniu spotkania deklaracji zaproponowano nieszablonowe rozwiązanie w związku z powrotem do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi. Zasugerowano, że rosyjscy i białoruscy sportowcy powinni przekazać darowiznę, aby pomóc Ukraińcom, jeśli chcą wrócić do zawodów. Trudno jednoznacznie ocenić ten pomysł, bo jednak kwestie finansowe nie są tutaj decydujące, ale z drugiej strony finansowanie napadniętego przez Rosję państwa byłoby jawną deklaracją antywojenną. Konferencja "Sportowcy dla Pokoju i Wolności" na pewno odbije się szerokim echem w sportowym świecie, ale raczej trudno spodziewać się, by którakolwiek z federacji przyjęła pomysł czegoś na kształt reparacji od sportowców. Mimo to sam pomysł jest oryginalny i pewnie będzie dyskutowany w wielu gremiach. Najpierw wściekłość Rosji, a teraz... "rozkaz" Putina Ukrainie należy zezwolić na bojkot Deklaracja wydana po konferencji, wzywa również MKOl do podjęcia "wyczerpujących środków" w celu zapobieżenia "wykorzystywaniu sportu do promowania wojny i zbrodni wojennych". Mówi również, że rosyjscy i białoruscy sportowcy powinni podpisywać dokumenty antywojenne i nie powinni korzystać z funduszy swoich rządów, co jest akurat zbieżne z tym, co wydarzyło się chociażby na ostatnich mistrzostwach świata w judo. Deklaracja zgadza się z MKOl, że sportowcy związani z wojskiem nie powinni brać udziału w zawodach, a każdy, kto uzyskał zezwolenie, może startować tylko pod neutralnymi barwami. Ale mówi też, że Ukrainie należy zezwolić na bojkot, w tym bojkot zbiorowy, jeśli kryteria kwalifikacyjne dla Rosjan i Białorusinów nie staną się "zaostrzone i bardziej szczegółowe". Na koniec wezwano, by to, co dzieje się na Ukrainie, Międzynarodowy Komitet Olimpijski, wprost uznawał za wojnę, a nie "konflikt", jak zwykł do tej pory nazywać tragiczne wydarzenia za naszą wschodnią granicą.