Jeżeli Rosja nie zostanie ostatecznie dopuszczona do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, wówczas Igrzyska Przyjaźni mają je zrekompensować. To impreza, która jako żywo przypomina dawne igrzyska Przyjaźń'84 organizowane po bojkocie imprezy w Los Angeles w 1984 roku przez państwa bloku wschodniego. Brała w nich udział także Polska. Tym razem stanowią szantaż wobec MKOl. Pytanie, czy będą stanowiły również rekompensatę dla Rosji za brak udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu względnie za udział ograniczony. Początkowo Rosja planowała igrzyska BRICS. Miały się odbyć w Kazaniu w czerwcu 2024 roku, a zatem na miesiąc przed igrzyskami w Paryżu. Wygląda jednak na to, że Rosjanie zorganizują Igrzyska Przyjaźń po igrzyskach paryskich. Gospodarzami będą Moskwa i Jekaterynburg. Zawody obejmą 27 dyscyplin. Ich przeprowadzenie nie wygląda już tylko na presję i szantaż, ale na realny pomysł Moskwy. Złe wieści dla Rosji. Emocjonalne wystąpienie delegata Ukrainy Rosja organizuje Igrzyska Przyjaźni Rosja do igrzysk zamierzała zaprosić takie kraje jak Chiny, Indie, Brazylia, Republika Południowej Afryki. Dodatkowo spodziewany jest udział w imprezie Iranu, Iraku i krajów Azji Środkowej - Uzbekistanu, Tadżykistanu czy Kirgistanu, które nie widzą problemu w kontaktach sportowych z Rosją.Rosja poszła jednak dalej. Jak informuje RIA Nowosti, ministerstwo mportu Federacji Rosyjskiej planuje zaprosić ukraińskich sportowców do udziału w Igrzyskach Przyjaźni w 2024 roku. Rosja zapewnia, że zadba o bezpieczeństwo ukraińskich sportowców podczas zawodów. Nie wiadomo, co sądzić o tej propozycji. To dość prowokacyjna odpowiedź na decyzję Ukrainy, by wycofać się z bojkotu zawodów sportowych, w których startują tez Rosjanie. Ukraińcy biorą udział w zawodach z Rosjanami, ale dochodzi do wielu nerwowych i stykowych sytuacji, jak chociażby na mistrzostwach świata w szermierce w Mediolanie, gdy po walce z Rosjanką Anną Smirnową ukraińska zawodniczka na wyciągniętą dłoń odpowiedziała wyciągniętą szablą. Została za to zdyskwalifikowana.