Porównywana niegdyś do słynnego Siergieja Bubki (paradoksalnie w tej sytuacji - Ukraińca) była tyczkarka Jelena Isinbajewa to jedna z największych gwiazd rosyjskiego sportu. Przez lata dominowała na lekkoatletycznych stadionach, dwa razy zdobyła mistrzostwo olimpijskie w tyczce (2004, 2008) i trzykrotnie triumfowała jako mistrzyni świata w tej konkurencji (2005, 2007, 2013), do tego 28 razy biła rekord świata, a jej najlepszy wynik 5,06 m utrzymuje się w tabelach do dzisiaj. Nazywana "Carycą tyczki" była uwielbiana przez moskiewskie władze i rosyjskich kibiców, a teraz popadła w niełaskę. Powodem był jej wyjazd z kraju, o którym poinformowały hiszpańskie media. Odkryły one, że Jelena Isinbajewa mieszka na Teneryfie, prowadzi "dyskretny tryb życia" i nie zamierza wracać do Rosji. To był jednak dopiero początek, gdyż niebawem okazało się, iż tyczkarka zrywa także kontakty z kremlowskim reżimem, chociaż niegdyś należała do tzw. drużyny Putina, a zatem grona znanych sportowców, którzy popierali politykę rosyjskiego przywódcy. Jako zawodniczka klubu wojskowego odcięła się też od związków z armią. "Jestem szczęśliwa, że mogę ogłosić, iż już we wrześniu 2023 roku wznowię międzynarodową aktywność w MKOl. Nie podlegam żadnym sankcjom i MKOl nie ma w tym temacie żadnych wątpliwości" - napisała Isinbajewa, dodając również, że jej związki z wojskiem były tylko tytularne. Szef MKOl zaskoczył: Nie można winić Rosjan. To kwestia praw człowieka Jelena Isinbajewa persona non grata w Rosji To już wywołało poważne reperkusje. Pojawiły się oskarżenia i żądania wyciągnięcia konsekwencji. Ostro skrytykował ją chociażby rosyjski minister sportu Oleg Matycyn. - Niedopuszczalne jest traktowanie w ten sposób stopni wojskowych i cywilnych wydarzeń, które mają miejsce w kraju. Każdy, kto kocha swój kraj, ma negatywny stosunek do takich wypowiedzi - powiedział. Znany z radykalnych poglądów poseł rosyjskiego parlamentu Roman Teriuszkow postanowił zawiadomić prokuraturę. Pojawiają się żądania odebranie Isinbajewej tytułów, domu i samochodu oraz stopnia wojskowego. "Wydaje się, że po tej wypowiedzi dla Isinbajewej lepiej, żeby nie wracała do Rosji. Przynajmniej w najbliższej przyszłości. Kiedy nazywasz stopień majora "tytularnym" i nie uznajesz podpisanego kontraktu z armią rosyjską, nic dobrego raczej na ciebie nie czeka" - czytamy z kolei w "RIA Novosti". Thomas Bach dementuje pogłoski w sprawie Rosji i Białorusi Do sprawy odniosła się też często zabierająca głos w kwestiach relacji między sportem, sportowcami a wojną w Ukrainie i sankcjami była mistrzyni olimpijska Swietłana Żurowa. Nie tak dawno była mistrzyni olimpijską zimowych igrzysk w Turynie w 2006 roku na dystansie sprinterskim łyżwiarstwa szybkiego, a teraz prawa ręka Władimira Putina i deputowana do Dumy Państwowej, zareagowała na oświadczenie szefa komitetu organizacyjnego igrzysk olimpijskich w Paryżu Tony'ego Estangue, że decyzja o udziale Rosjan zapadnie dopiero we wrześniu. Oskarżyła Międzynarodowy Komitet Olimpijski o tchórzostwo i o to, że odwlekając decyzję w sprawie udziału Rosji w igrzyskach, nie chce wziąć za nią odpowiedzialności. Może Jelena Isinbajewa jest na wakacjach W nośnej sprawie Isinbajewej łyżwiarka ironizuje. - Może po prostu wyjechała na wakacje. Ludzie czasem tak robią. W końcu jest lato - mówi była zawodniczka, która w liczbie tytułów nie jest w stanie dorównać Isinbajewej. Po czym uściśliła: - Od samej Jeleny chcę usłyszeć, że porzuciła swój kraj i wartości, którymi się kierowała, gdy go reprezentowała. Dopóki od niej tego nie usłyszę, nie uwierzę, że mogła coś takiego zrobić. Były piłkarz Wołgi Kalinin i zwłaszcza klubu CSKA Moskwa poszedł bowiem o krok dalej. Reprezentant jeszcze Związku Radzieckiego na najbardziej udanych dla radzieckiej ekipy mistrzostwach świata w 1966 roku (czwarte miejsce) obrzucił Jelenę Isinbajewą epitetami, nazwał zdrajczynią i stwierdził, że taka zawodniczka powinna być natychmiast wyklęta ze społeczeństwa. Co więcej, powinna zostać także zapomniana, a jej sukcesy wymazane.