Decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o tym, by Rosjan i Białorusinów dopuścić do rywalizacji na światowych arenach sportowych, ale pod pewnymi warunkami, wywołała liczne kontrowersje. Nie spodobała się m.in. w Moskwie. Ataki i niezadowolenie budzą zwłaszcza zapisy o konieczności występów pod neutralną flagą, bez możliwości odsłuchania hymnu narodowego. Była utytułowana łyżwiarka, a obecnie deputowana Dumy Państwowej - Irina Rodnina - sygnalizowała nawet, że jej rodacy niekoniecznie przystąpią na ofertę zaprezentowaną przez prezesa MKOl, Thomasa Bacha. Nie przebierała w słowach. Rzecz w tym, że Rosjanie zupełnie nie są w pozycji, w której mogliby ustalać zasady. Lecz albo nie do końca to rozumieją, albo wypierają rzeczywistość. Taki wniosek może płynąć z lektury najnowszej wypowiedzi ministra sportu Federacji Rosyjskiej na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu. "Rosyjskie sporty mają bardzo jasną zwycięską przeszłość, my, jak sądzę, mamy pewną teraźniejszość, pomimo wszystkich trudności, które są dla nas stwarzane z zewnątrz. (...) Rosja była, jest i będzie ważną częścią ruchu olimpijskiego. Nadal jesteśmy wierni prawdziwym zasadom olimpizmu. Mamy pewną przyszłość, zwycieską" - mamił Oleg Matytsin cytowany przez RIA Novosti. Ale to jest jeszcze nic. Ostra selekcja Rosjan. Działania Polaków przyniosły efekt W Rosji irytacja po "ucieczkach" sportowców do innych krajów. Duma Państwowa chce pieniędzy W siedzibie Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego odbyła się uroczystość wręczenia nagród pracownikom w ramach obchodów 100. rocznicy powstania CSKA. Wręczono medale za pomoc w przygotowaniu i występie rosyjskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich 2020 i 2022. A okazję tę wykorzystano do... zamydlenia oczu i oskarżeń. Prezes ROC zżymał się na zablokowanie rosyjskiej drużynie startów na arenie międzynarodowej. "Obecną sytuację, a mianowicie ekskomunikę drużyny z występów na światowej scenie, uważamy za dyskryminującą. W związku z tym wyrażamy naszą solidarność i pełne wsparcie dla sportowców, trenerów, specjalistów CSKA, Dynama i innych, którzy są bezprawnie i bezpodstawnie pozbawieni możliwości udziału w międzynarodowych zawodach. Jednocześnie zgadzam się z moimi kolegami, że dzięki wspólnym wysiłkom sprawiedliwość zostanie w końcu przywrócona" - napisał Stanisław Pozdniakow na Telegramie. Sankcje polegające na wykluczeniu rosyjskich sportowców z rywalizacji przynoszą skutek. Część zawodniczek i zawodników zdecydowało się na zmianę obywatelstwa. Wśród tej grupy są m.in. kolarz Paweł Siwakow, lekkoatletka Sardana Trofimowa, tenisistka Warwara Graczewa, gimnastyczka Jekatierina Ługowskich. Rosjanie są bezsilni i grzmią o "zdradzie". Na słowach się nie kończy. Jak informują właśnie rosyjskie media, podjęto też pierwsze kroki polityczno-prawne. Duma Państwowa miała zaproponować wypracowanie kwestii odszkodowań za zmiany sportowców w obywatelstwie. "Sprawa obowiązkowych odszkodowań była podnoszona od dawna, ale nie doprowadzona do końca. Nadszedł czas, aby wrócić i omówić to" - grozi Dmitrij Swiszczow, przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu, cytowany przez Sports.ru. "Sportowcy podróżują za pieniądze regionów, Ministerstwa Sportu, ośrodka szkolenia sportowego. Myślę, że nie powinniśmy zapominać, że ogromna liczba personelu pracuje nad wyhodowaniem mistrza ze sportowca. Kiedy mistrz nagle decyduje się na zmianę obywatelstwa sportowego, należy podnieść kwestię odszkodowania. Chcecie dostać gotowego championa za darmo? Jak jesteście tacy mądrzy, to zapłaćcie" - musztruje. Atak furii w Rosji po decyzji MKOl i ISU. Tatiana Tarasowa kompletnie zaskoczona. "Po prostu kpina"