W Łazach odbył się pogrzeb Józefa Zapędzkiego. Dwukrotny mistrz olimpijski miał 92 lata. W uroczystościach uczestniczyła Renata Mauer-Różańska. Dwukrotna mistrzyni była członkiem pocztu sztandarowego Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Porozmawialiśmy po uroczystościach pogrzebowych. Paweł Czado: Sukcesy Józefa Zapędzkiego działają na wyobraźnię. Zaczął trenować w wieku 28 lat, był na pięciu igrzyskach... Renata Mauer-Różańska: - Józka poznałam ponad dwadzieścia lat temu, w Klubie Olimpijczyka przy ul. Kruczej w Warszawie, na obchodach 80-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Do Pana Stefana Paszczyka [zmarłego w 2008 roku, prezesa PKOl, przyp. aut.] powiedziałem wtedy: "szkoda, że wcześniej nie miałam okazji poznać mistrza". Nic nie odpowiedział. Podczas uroczystej kolacji usłyszałem nagle, że Pan prezes Paszczyk wspomina o tym i dodaje: "A teraz... macie okazję się poznać!". Okazało się, że na kolacji był Józef Zapędzki, wtedy właśnie pierwszy raz rozmawialiśmy. Można powiedzieć, że poznaliśmy się publicznie (uśmiech). Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Potem co roku spotykaliśmy się na piknikach olimpijskich i co roku mieliśmy o czym rozmawiać. Wiadomo czego te rozmowy dotyczyły: oczywiście strzelectwa. (uśmiech) To były jakieś praktyczne rady mistrza? - Też. W pewnych obszarach mieliśmy jednak różne zdanie i bardzo lubiłam przekomarzać się z Józkiem. Czasami go prowokowałam, ale zawsze z uśmiechem kończyliśmy rozmowę i dochodziliśmy do wniosku, że pomimo tego iż nasze spojrzenie na metody strzeleckie są inne, to jednak zgadzamy się w zasadniczych kwestiach. Podczas przemówień na pogrzebie wspomniano o jego wnioskach, że najlepsza koncentracja przychodzi między piątą a siódmą sekundą. - Proszę pamiętać, że startowaliśmy w zupełnie innych konkurencjach. Józef Zapędzki trenował pistolet szybkostrzelny czyli - co wynika z nazwy - strzelanie szybkie. Ja trenowałam strzelanie bardzo dokładne, precyzyjne [Renata Mauer jest specjalistką w strzelaniu z karabinu pneumatycznego i karabinu kulowego z trzech postaw, przyp. aut.]. U mnie najważniejsza była dokładność. Moja dziesiątka miała pół milimetra, natomiast dziesiątka Józka była dużo większa. To wymagało od nas zupełnie innych przygotowań. Jaki był kiedy nie myślał o strzelectwie? - Józef Zapędzki jako człowiek był przede wszystkim bardzo wrażliwy a jako sportowiec - bardzo twardy. Połączenie tych dwóch cech było dla mnie niesamowite, zawsze robiło na mnie wrażenie. Rozmawiał: Paweł Czado