XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie zbliżają się wielkimi krokami. Podczas gdy sportowcy z całego świata przygotowują się z pocie czoła do walki o medale, dziennikarzom australijskiej gazety Daily Telegraph udało się dotrzeć do nieprawdopodobnych informacji na temat poprzedniej edycji prestiżowej imprezy. Jak się okazuje, 23 reprezentantów Chin na krótko przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio otrzymało pozytywny wynik testu antydopingowego. Mimo to zawodnicy ci dostali zielone światło i pojechali na imprezę czterolecia do Japonii. Adidas i BIZUU zaprezentowały kolekcje strojów na Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024 Mimo pozytywnych wyników testów antydopingowych pojechali walczyć o medale do Tokio. Australijskie media ujawniają skandal Według dziennikarzy Daily Telegraph podczas przedolimpijskiego obozu przygotowawczego w organizmie 23 chińskich pływaków znaleziono ślady trimetazydyny - leku o działaniu cytoprotekcyjnym, który stosowany jest głównie u osób z problemami kardiologicznymi. Działanie tej substancji polega na zwiększeniu przepływu krwi do serca i ograniczeniu gwałtownych wahań ciśnienia krwi. Wspomaga układ krążenia i przyspiesza regenerację u sportowca. Pomimo pozytywnego wyniku antydopingowego chińskie władze stwierdziły, że podczas testów doszło do tak zwanego "skażenia próbek" i dały zielone światło pływakom, jeśli chodzi o występ na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Co ciekawe, podczas tej imprezy 30-osobowa drużyna, z której aż 23 zawodników przyłapano na stosowaniu zakazanej substancji, wywalczyła w Japonii sześć medali, w tym aż trzy koloru złotego. Dziennikarze Daily Telegraph nie mają wątpliwości, że o całej sytuacji doskonale wiedziały zarówno Światowa Agencja Antydopingowa, jak i Międzynarodowa Federacja Pływacka. Obie organizacje zgodziły się jednak z oceną chińskich władz, wstrzymując się od nałożenia jakichkolwiek sankcji na grupę przyłapanych na dopingu sportowców. Do sytuacji odniósł się już starszy dyrektor ds. nauki i medycyny WADA, Olivier Rabin. Twierdzi on, że Światowa Agencja Antydopingowa szczegółowo zbadała sprawę, konsultując się nawet z producentem trimetazydyny w celu oceny prawdopodobieństwa skażenia. "Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że nie ma konkretnych podstaw do kwestionowania rzekomego skażenia" - przekazał dziennikarzom Daily Telegraph. Świetne wieści z Rio de Janeiro. Następna przepustka dla Polaków na IO