Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie przesądził jeszcze sprawy z dopuszczeniem Rosjan i Białorusinów do startów w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wydał natomiast zalecenia i warunki, których spełnienie może uchylić zawodniczkom i zawodnikom z tych krajów furtkę do udziału w sportowych imprezach na światowych arenach. To spotkało się ze stanowczym oburzeniem i sprowokowało głosy sprzeciwu. Sprawę skomentował m.in. premier Mateusz Morawiecki. "Decyzja MKOL o przywróceniu rosyjskich sportowców do rywalizacji to skandal i zdrada prawdziwego ducha sportu. Poleciłem ministrowi Kamilowi Bortniczukowi, aby przekazał władzom MKOL nasz stanowczy sprzeciw. Zrobimy co w naszej mocy, żeby sport pozostał wolny od rosyjskich wpływów" - oświadczył we wpisie na Twitterze. Zdaniem Władysława Kozakiewicza, legendarnego polskiego tyczkarza, który już raz utarł nosa Rosjanom (podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich Moskwa 1980 pokazał wygwizdującej go radzieckiej publiczności słynny gest z ręką zgiętą w łokciu), świat powinien podjąć radykalne kroki. Tylko w ten sposób przeciwstawi się Władimirowi Putinowi, który przecież nie zna ani litości ani skrupułów. Szelmowski plan wobec Rosjan. Jeżeli się zgodzą, dojdzie do rozbioru A jednak bojkot igrzysk olimpijskich w Paryżu? Kozakiewicz apeluje: "Musimy zebrać koalicję państw" Kozakiewicz, w rozmowie z WP Sportowymi Faktami, apeluje o solidarność. "Komitety olimpijskie i władze poszczególnych federacji sportowych powinny działać razem i pokazać, że nie godzą się z takim traktowaniem idei olimpijskiej" - mówi. Nie wyklucza nawet bojkotu. "Sytuacja jest bardzo prosta: jeśli prowadzisz wojnę na terytorium obcego państwa, to nie pojawiasz się na igrzyskach. W takich sytuacjach nie można jednak działać samodzielnie, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Musimy zebrać koalicję państw i wspólnie ogłosić bojkot igrzysk, jeśli na tej imprezie mieliby pojawić się Rosjanie. To musi zrobić wrażenie na MKOl i doprowadzić do zmiany decyzji" - apeluje. Według niego w ostateczności można oddać głos samym sportowcom i przeprowadzić wśród nich plebiscyt. Dodaje, że jeśli na IO Paryż 2024 zabrakłoby jedynie Ukrainy, "byłaby tragedia". "Absolutnie nie można do tego dopuścić. Najprostszym rozwiązaniem jest totalna blokada wszystkich rosyjskich sportowców aż do zakończenia wojny. Inaczej nie zmusimy Putina, by przerwał wojnę. Widać wyraźnie, że władze na Kremlu opłacają wielu działaczy międzynarodowych i tylko z tego powodu mamy w ogóle dyskusję na temat dopuszczenia Rosjan" - tłumaczy. Na koniec raz jeszcze podkreśla, że trzeba działać razem. "Możemy stworzyć sporą koalicję" - podsumowuje. Wściekłość w Rosji po decyzji MKOl. Jelena Wialbe nie hamuje się. "Ten ktoś będzie zdrajcą"