Przed zbliżającymi się wielkimi krokami igrzyskami w Paryżu kobieca kadra cierpi na... kłopot bogactwa. Nasz kraj reprezentować będzie trójka w składzie: Agnieszka Skalniak-Sójka, Marta Lach i Katarzyna Niewiadoma. W komplecie są to zawodniczki światowej czołówki, a rolą "tylko" rezerwowej zadowolić musiała się obiecująca Dominika Włodarczyk, która u progu sezonu 2024 była liderką rankingu World Tour. Jednym z ostatnich testów przed walką o krążki jest dla peletonu Tour de Suisse. Dla Niewiadomej to pierwszy start po ponad miesięcznej przerwie. Nie zaczęła go najlepiej, notując w pierwszych dwóch dniach straty, ale przyszedł czas, że niepowodzenia odbiła sobie z nawiązką. Trzeciego dnia rywalizacji, na 125-kilometrowym etapie z Vevey do Champagne Polka ruszyła do ucieczki w towarzystwie koleżanki z ekipy Canyon//SRAM, Neve Bradbury, Eleny Pirrone (Roland), Femke de Vries (Visma-Lease a Bike) oraz jeżdżącej dla Lidl-Trek Amandy Spratt. Mocna grupa 40 km od mety miała 3-minutowy zapas i jasnym było, że czołówka klasyfikacji generalnej nie zdoła jej dogonić. Kapitalna jazda Niewiadomej. Ten duet rozbroił konkurentki Na ostatnim podjeździe, na premię górską 2. kategorii towarzyszki Niewiadomej i Bradbury nie wytrzymały dyktowanego przez nie tempa. Duet został na czele sam. Razem jechał aż do ostatnich metrów zmagań. Jako pierwsza linię mety przecięła 22-letnia Australijka. To dla niej pierwsza zawodowa wygrana. W tym sezonie Niewiadoma wygrała już Strzałę Walońską, była też druga w Ronde van Vlaanderen. Jest też aktualną mistrzynią świata w kolarstwie gravelowym. Tour de Suisse zakończy się we wtorek, 127-kilometrowym odcinkiem z metą w Champagne.