Najbliżej uzyskania kwalifikacji olimpijskiej do igrzysk w Paryżu była Weronika Zielińska-Stubińska. Nasza mistrzyni Europy walczyła dzielnie, choć kłody pod nogi rzucał jej Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Ostatecznie w rankingu olimpijskim Polka zajęła 15. miejsce. Do "10", dającej kwalifikację trochę zabrakło. Wciąż jednak tli się nadzieja na to, że jednak sztangistka AZS AWF Biała Podlaska wystąpi w stolicy Francji. Rozżalona polska mistrzyni. Nie oszczędza związku. "Z wilka stałam się lwem" "Kompromitacja? Zbyt drastyczne stwierdzenie" Brak Polaków na olimpijskim pomoście byłby katastrofą i totalnym upadkiem tej dyscypliny sportu w naszym kraju, choć z takim stwierdzeniem nie do końca zgadza się Marek Kaczmarczyk, rzecznik prasowy PZPC, z którym rozmawiała Interia Sport. - Przez wiele lat pisałem o podnoszeniu ciężarów w "Przeglądzie Sportowym" i może nie nazwałbym tej sytuacji kompromitacją, bo to chyba zbyt drastyczne stwierdzenie, choć na pewno to, co się stało, jest bardzo bolesne dla całej dyscypliny. Po raz pierwszy od 1952 roku, nie licząc bojkotu w 1984 roku, może zabraknąć Polaków na igrzyskach. Na tę sytuację złożyło się wiele przyczyn. Sportowych wewnątrz samej dyscypliny, ale też i społecznych - powiedział Kaczmarczyk. Jego zdaniem w dużej mierze odpowiada za to przemiana polskiego społeczeństwa. - Mało młodzieży garnie się do sportu. Dziś młody człowiek ma kłopoty z przeskoczeniem "kozła" na lekcji wychowania fizycznego, o ile na te lekcje chodzi, a co dopiero mówić o zachęcie go do wyczynowego uprawiania sportu. A ciężary? To dla młodych kosmos! To kwestia społeczna, która dotyka nie tylko naszego kraju. Jeśli młody człowiek zaczyna już przygodę z wyczynem, to chce być mistrzem tu i teraz! Za miesiąc, rok, góra dwa! A mistrzem - nie tylko w sporcie, ale też w nauce czy muzyce - zostaje się, trenując i ćwicząc przez lata. O ciężarach nawet nie chcę mówić. To nie jest sport atrakcyjny dla młodych. Poza tym, kto w dużym mieście pójdzie uprawiać ciężary? W mniejszych miejscowościach są to często tradycje rodzinne, młodzi dźwigają, bo z ich miejscowości wywodził się medalista olimpijski, mistrzostw świata czy Polski. Istnieją w tych miejscowościach też kluby ciężarowe z tradycjami. Często jedyne w okolicy. Tam młodzi częściej zaglądają na treningi. Ale problem z brakiem młodzieży nie dotyczy tylko ciężarów, ale też całego polskiego sportu - zauważył rzecznik prasowy PZPC. W PZPC tli się nadzieja na występ w Paryżu. Co się musi stać? Wracając jednak do tematu igrzysk w Paryżu, to Kaczmarczyk nakreślił, co się musi stać, żeby Polska miała swojego przedstawiciela na pomoście. - Po ostatnich zawodach zaliczanych do klasyfikacji olimpijskich Weronika Zielińska-Stubińska awansowała o jedno miejsce i obecnie jest sklasyfikowana na 15. pozycji w rankingu olimpijskim. Nawet gdyby dźwignęła 136 kilogramów w podrzucie, a podchodziła do tego ciężaru, to też to by niewiele dało. Zabrakłoby do "10" - mówił. O ile nasza kobieca sztanga nie wygląda jeszcze tak źle, o tyle nasi panowie po prostu przepadli. Prawda jest taka, że już dawno problem powinien zostać zdiagnozowany i krok po kroku powinien być realizowany program naprawczy. Tymczasem niewiele się dzieje, a nasza męska sztanga zjechała na dno. Kiedyś w naszej kadrze pojawiali się byli mistrzowie. To oni pomagali trenerom swoim doświadczeniem. Od pewnego czasu jakby nie widać tych naszych wielkich mistrzów sztangi przy szkoleniowcach kadry. Może tu jest problem, że nie korzystamy z doświadczenia? - Oczywiście, że doświadczenie i autorytet są ważne, ale doświadczenie to jedno, a autorytet drugie. Uważam, że za bardzo żyjemy legendami z minionych lat, że jak ktoś zdobywał medale mistrzostw świata, to odnajdzie się też przy pomoście jako trener. Różnie to bywa. Ale tak - taka Rada Wybitnych, która pomoże, udzieli wskazówek - jak najbardziej powinna powstać! Co do doświadczenia, to w polskiej sztandze byli tacy trenerzy, którzy ciężary znali tylko z podręczników, podnosili kwalifikacje na uczelniach i też byli trenerami kadry, odnosili sukcesy. Przykładem jest choćby Mirosław Choroś, który teraz jest kandydatem na szefa wyszkolenia w PZPC. Z drugiej strony jego praca napotykała opór środowiska, była wielka ściana niechęci. Zdaniem wielu ludzi z ciężarów, trenerem kadry nie może być ktoś, kto nie dźwigał. Osobiście się z tym nie zgadzam. Nie chcę też dyskutować o tym, czy wybór Piotra Wysockiego, obecnego trenera sztangistów, był dobry, czy zły. To były zawodnik, który postanowił się sprawdzić, przystąpił do konkursu na to stanowisko. Krytycy jego pracy też mogli - powiedział Kaczmarczyk. Mocne słowa Weroniki Zielińskiej-Stubińskiej. Rzecznik PZPC zareagował Dziś twarzą polskich ciężarów jest Zielińska-Stubińska, którą związek chciał skreślić na początku kwalifikacji olimpijskich. Zawodniczka nie została zgłoszona do mistrzostw świata w Arabii Saudyjskiej, a to automatycznie skreślało ją z walki o olimpijską przepustkę. Początkowo PZPC twierdził, że nie ma już możliwości dodania sztangistki do listy, by nagle zmienić zdanie. To była całkowita kompromitacja władz związku, która na szczęście - dzięki nagłośnieniu sprawy w mediach - nie zniszczyła kariery zawodniczce. Smród jednak pozostał. Zresztą nasza mistrzyni Europy udzieliła ostatnio mocnego wywiadu Natalii Żaczek z "Przeglądu Sportowego", w którym obnażyła system. Padły też mocne słowa: - Wszyscy chcą się nachapać pieniędzy, panuje kolesiostwo - mówiła nasza sztangistka o sytuacji związku. - Zasady po tych perypetiach z ubiegłego roku zostały ustalone i zaakceptowane. Teraz doszło finansowanie za złoto z mistrzostw Europy. Ale to nie jest tak, że nasz główny partner - Ministerstwo Sportu i Turystki dokonuje przelewu zaraz po wysłuchaniu Mazurka Dąbrowskiego. To są resortowe przepisy i regulaminy. Dotyczy to wszystkich dyscyplin, nie tylko ciężarów. I tu wszystko zostało lub zostanie wypłacone. Ten wywiad - z mojego punktu widzenia - nie był potrzeby. Stało się, trudno! Jednak nie z takich problemów ciężary wychodziły. Wszyscy razem! Bo PZPC, to nie wyłącznie instytucja czy organizacja sportowa! To dziś 99, a za rok 100 lat tradycji, to tysiące ludzi, ich historia, pasje, wyczyn i marzenia o sile oraz potędze. To medale i sława na cały świat! To wielka część polskiego sportu! Zasugerowałem prezesowi, by zarząd PZPC zaprosił panią Weronikę Zielińską-Stubińską i jej trenerkę Paulinę Szyszkę oraz trenera kadry Antoniego Czerniaka. Należy znaleźć punkty, w których można nawiązać kontakt. Z drugiej strony nie może też być tak, że to zawodnik sam będzie wybierał sobie trenera kadry. Jeżeli pojawia się problem, to trzeba rozmawiać i szukać optymalnego wyjścia. Jesteśmy w trudnej sytuacji, nie dla nas mogą być - pierwszy raz od 72 lat - igrzyska. Po co więc dodatkowo zadręczać się i stawiać opór przeciwko sobie. Wystarczy, że teraz sztanga taki opór stawia naszym zawodniczkom i zawodnikom - zakończył wypowiedź Kaczmarczyk.