Interia w Tokio. Iga Świątek: Przeciwniczka zbudowała na mnie bardzo dużą presję
- Jeśli chce się wygrać mecz na takim poziomie, to myślę, że mój pierwszy serwis mógłby być trochę lepszy. Mam wrażenie, że to pierwsza rzecz, która mnie zawodzi, gdy jestem pod presją - skomentowała w Tokio Iga Świątek, która po porażce w drugiej rundzie z Paulą Badosą 3:6, 6:7 (4) pożegnała się z olimpijskimi zmaganiami.

Na początku rozmowy w mix-zonie, po pierwszym pytaniu, Iga wyraźnie dała do zrozumienia, że bardziej trafne wnioski potrafi wyciągnąć po obejrzeniu meczu i zobaczeniu statystyk.Niemniej jednak nie nabierały wody w usta i na tyle, ile dała rady mimo emocji, opowiedziała o przebiegu spotkania z Badosą z własnej perspektywy.
- Prawda jest taka, że moja przeciwniczka zbudowała na mnie bardzo dużą presję, bo cały czas atakowała i wchodziła na piłkę. A ja czułam, że czasami jestem pod ścianą, bo często grałam w defensywie. To był naprawdę wymagający mecz. Myślę, że mój serwis generalnie nie był zły, ale w porównaniu jej serwis był dziś wyśmienity, dzięki czemu wygrywała nim bardzo dużo prostych dla niej punktów - analizowała nasza gwiazda, ubiegłoroczna triumfatorka Rolanda Garrosa.
20-latka z Raszyna uważa, że miała kilka okazji w tym meczu, a wtedy być może nie musiałaby przełknąć goryczy porażki. - Miałam poczucie, że były szanse na skończenie prostych piłek, ale często wtedy w mojej głowie pojawiało się "ooo, mam szansę", bo takich okazji miałam po prostu niewiele. To było spowodowane tym, że Badosa grała świetnie i wywierała na mnie presję. Jestem trochę zła, że zepsułam kilka tych piłek, jednak Paula generalnie ma super sezon i myślę, że na pewno może tutaj powalczyć. Po prostu szacun dla niej - zaakcentowała Polka.Polka nie potrafiła do końca zdiagnozować, czy na jej porażkę bardziej wpłynął poziom, na jaki wzbiła się Hiszpanka, czy presja związana z debiutem na igrzyskach. - Myślę, że po pierwszej rundzie już i tak udało mi się trochę wyluzować i czułam się trochę swobodniej. Mogłam czasami dzięki temu przyspieszyć rękę, piłki mi wchodziły, dzięki czemu to był wyrównany mecz. Jednak to nie wystarczyło, żeby wygrać. Mam nadzieję, że wyciągnę z tego wnioski i na kolejne igrzyska już na pewno będę przygotowana na to, co mnie czeka i jak to wszystko wygląda. Na razie jestem smutna z faktu, że przegrałam. Druga runda może wydawać się słabym wynikiem, ale po prostu staram się na to spojrzeć tak, że zyskałam doświadczenie, a pierwsze igrzyska nigdy dla nikogo nie są łatwe.
Artur Gac z Tokio
