Dywagacje na ten temat trwały przez wiele miesięcy. Im więcej czasu upływało od zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę, tym bardziej światowe środowisko sportowe skłonne było relatywizować zbrodnicze zapędy totalitarnego mocarstwa. W piątek stało się to, na co zanosiło się od dłuższego czasu. Władze MKOl-u poinformowały, że sportowcy z Rosji i Białorusi będą mogli wziąć udział w przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. Wystartują wprawdzie jako uczestnicy neutralni, ale i tak decyzja wzbudziła ogromne emocje, głównie wśród zagorzałych przeciwników takiego wariantu. PKOl reaguje ws. Rosjan i igrzysk. "Polska racja stanu". Niemiec "podsycił ogień" Robert Korzeniowski: Trzeba zaakceptować wybory świata Udział w imprezie czterolecia będzie możliwy po spełnieniu kilku warunków. Nie ma mowy o krajowej fladze, barwach narodowych ani hymnie. Rosjanie i Białorusini będą też zobowiązani do podpisania dokumentu, w którym zdystansują się od polityki wojennej Władimira Putina. Warto zaznaczyć, że zgoda na start nie dotyczy sportów zespołowych. - Po pierwsze trudno stosować zbiorową odpowiedzialność. Po drugie sporty drużynowe najbardziej kojarzą się z flagą, hymnem i poczuciem wspólnoty wokół idei. To jest poważny cios wobec Rosjan i Białorusinów - mówi Robert Korzeniowski w rozmowie z serwisem i.pl. Decyzja MKOl w sprawie Rosjan. Jest reakcja organizatorów Jak zareaguje szefostwo Polskiego Komitetu Olimpijskiego? W dotychczasowych dyskusjach nie wykluczano bojkotu igrzysk. - Moim zdaniem nie ma takiej możliwości. Musimy przyjąć takie warunki, jakie są, a nie myśleć o żadnych bojkotach. Trzeba zaakceptować wybory świata, oczywiście nie popierając aktywnie udziału Rosjan. Spojrzeć na to, jak zachowują się tenisiści, gdzie Rosjanie i Białorusini biorą udział w licznych turniejach - kwituje Korzeniowski. XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Paryżu w dniach 26 lipca - 11 sierpnia.