Od momentu agresji kraju Władimira Putina na Ukrainę Rosja pozostaje na marginesie światowego sportu. Jej przedstawiciele, poza nielicznymi wyjątkami nie mogą rywalizować na arenie międzynarodowej, w niektórych dyscyplinach - pod neutralną flagą. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują jednak, ze stanowisko Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nie jest w tej kwestii jednoznaczne. Istnieje bowiem możliwość, że przedstawicieli kraju-agresora zobaczymy podczas igrzysk w Paryżu. 12 paźdzernika podjęto z kolei decyzję o zawieszeniu Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. We wtorek Zgromadzenie Ogólne ONZ wezwało wszystkie kraje do przestrzegania "rozejmu olimpijskiego" w okresie od siódmego dnia przed rozpoczęciem zmagań w Paryżu do siódmego dnia po zakończeniu igrzysk paralimpijskich, czyli od 12 lipca do 15 września. Rezolucja w tej sprawie przyjęta została niemal jednogłośnie. "Niemal" bowiem wstrzymały się zaledwie dwa kraje, w tym... Rosja. Rosjanie mówią o naruszeniu praw człowieka Co pchnęło przedstawicieli tego kraju do takiego kroku? Jak się okazuje, nie podoba im się zapis, który gwarantuje MKOl-owi jednostronne prawo decydowania o udziale sportowców w rywalizacji. Delegacja rosyjska nie przebierała w słowach. W swojej wypowiedzi posunęła się jednak jeszcze dalej sugerując, że decyzje MKOl wobec jej rodaków są "poniżające". Thomas Bach przyznał, że "nie pamięta świata stojącego w obliczu tylu konfrontacji, podziałów i polaryzacji", a rezolucja stała się okazją do wysłania jednoznacznego przekazu, że można zjednoczyć się nawet w czasie wojen i kryzysów. Podczas poprzednich letnich igrzysk, w Tokio sportowcy Rosji (startujący pod flagą tamtejszego komitetu olimpijskiego) zdobyli łącznie 71 medali, w tym - 20 złotych.